Tak się wtrącę.
To chyba nie tak, że "nam się nie chce", tylko mamy inne wymagania finansowe, bo wydajemy u nas, a nie na wschodzie. To nie jest tak, że jak jedziemy na wyspy, to się nam chce, tutaj już nie, tylko tam jak zarobisz, to wiesz, że w Polsce kupisz za to samochód, mieszkanie, czy co tam potrzebujesz. U nas przeliczysz, że chodzisz cały miesiąc, angażujesz się i ledwie Ci na opłaty starczy - motywacja nie ta.
Ukraińcy pracują w Polsce, a wydają na Ukrainie, więc patrząc w ten sposób, to "zarabiają więcej", a dzięki temu motywacje mają znacznie większą. Do tego traktują to jako coś tymczasowego, chcą zarobić i wrócić do kraju, a tam będąc tymi bogatszymi robić coś innego. Stawiając w identycznej sytuacji Polaków, to żyją w perspektywie pracy, która ledwie starcza na pokrycie bieżących wydatków, bez szans na założenie rodziny we własnym mieszkaniu i bez przejmowania się o to, co dać dzieciom do jedzeni.
W pracy motywacją są pieniądze i nie ma się co oszukiwać, że jest inaczej (chyba, że osiągnie się pewien pułap, wtedy motywacją jest to co się dostaje obok pieniędzy, ale generalnie to i tak jakieś tam profity), a pieniądze pieniądzom nie równe. Zresztą, to widać też w skali mikro. Na uczelniach Ukraińcy studiujący nie za swoje (karta Polaka, programy UE) w ogólnym rozrachunku nie studiują, chodzą (czasem) na zajęcia, a potem mówią, że u nich biednie, że wojna, że jak wrócą to do wojska i tak do momentu, aż nie trafią na kogoś, kto nie zszarga swojego nazwiska.
Druga grupa, to Ci, którzy płacą za studia. Są niewyobrażalnie bardziej ambitni, zaangażowani i w ogólnym rozrachunku dużo lepsi od Polaków (w ocenie uogólnionej), na pewno są zdecydowanie wyróżniający się. Tak jest, bo tu znowu inne motywacje - tych co są za darmo, tych którzy wiedzą ile pracuje mama i tata w kraju, aby oni mogli tu być i wreszcie naszych studentów, którzy w ogóle mają inne spojrzenie na świat i przyszłość.
Tak na koniec. Taka motywacja działa też globalnie, bo było mi dane być na chwilę uczelni, na której stypendium roczne, to 75 000 USD. W przeciągu kilku tygodni nie spotkałem żadnego niezaangażowanego studenta, który by za wszelką cenę nie poświęcał się tylko nauce i studiowaniu (bez własnej pseudo oceny - czy rację ma on, czy prowadzący).
Oczywiście pieniądze, to nie jedyna motywacja, ale ona jest prosta. Kogoś w pracy może motywować to, że musi utrzymać rodzinę i zapewnić jakąś egzystencję dzieciom, a na studiach może go motywować zaufanie do wykładowcy albo to, że reguły są jasne, nieugięte i ostateczne niezależnie od wszystkiego.