Skocz do zawartości


Zdjęcie

OZE, EKO i inne źródła energii


101 odpowiedzi w tym temacie

#1 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 09 czerwiec 2022 - 08:16

Coraz bardziej zbliża się era oze i eko zwłaszcza w ue więc zakładam osobny temat do rozmowy, ciekawostek i porównania danych.


https://www.cire.pl/...ektromobilnosci


O tym się teraz mówi - niedobór litu i kobaltu zahamuje rozwój elektromobilności

Bez litu z Australii i Chile, grafitu z Chin i Brazylii, manganu z RPA i Australii, a przede wszystkim kobaltu z Demokratycznej Republiki Kongo nie da się rozwijać elektromobilności.
Niemal wszystkie z wymienionych minerałów występują w przyrodzie w dużym rozproszeniu, najczęściej w postaci domieszek innych minerałów, ale znane są ludzkości już od setek, a nawet tysięcy lat z wielu tradycyjnych zastosowań. Przykładowo - kobaltu używali jako pigmentu już starożytni Egipcjanie, w Chinach stosowany był on przy kolorowaniu ceramiki. Ziemskie ślady wykorzystywania manganu są jeszcze wcześniejsze - znaleziono je w prehistorycznych malowidłach sprzed 30 tysięcy lat odkrytych na ścianach jaskiń we Francji.

Z metali tych najpóźniej, bo na początku XIX wieku, wyodrębniony został lit, który znalazł zastosowanie w mechanice, a później elektryce. Jedynie grafit, który jest jedną z odmian węgla, zdarza się napotkać w przyrodzie w wyodrębnionej postaci. W XVI-wiecznej Anglii grafit stosowano najpierw do znakowania owiec, dopiero potem stał się on podstawą rozwoju piśmiennictwa.

Energia z pierwiastków

Wszystkie te minerały spotykają się w najnowocześniejszych obecnie - najtrwalszych i nadających się do szybkiego ponownego ładowania, a jednocześnie lekkich - litowo-jonowych bateriach elektrycznych. Takie właśnie ogniwa przydatne są jako źródło energii nie tylko w przenośnych urządzeniach elektronicznych, jak telefony komórkowe, notebooki czy tablety, ale przede wszystkim nadają się do napędu samochodów elektrycznych. Związki litu i kobaltu, a także manganu spełniają w nich rolę "produkującej prąd" katody. Posiadającą ujemny znak elektryczny anodą jest natomiast w możliwie najczystszej postaci grafit - syntetyczny, albo jeszcze lepiej naturalny, ale maksymalnie oczyszczony.

Technologia produkcji baterii litowo-jonowych znana jest już od kilku dziesiątek lat, ale nieustannie jest doskonalona. Największą przyszłość wróży się obecnie - wedle opublikowanego w końcu czerwca 2020 r. przez Konferencję Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) przeglądu sytuacji na rynku surowców strategicznie ważnych dla rozwoju baterii elektrycznych (Commodities at Glance, Special issue on strategic battery raw materials) - ogniwom, w których katoda zrobiona jest z tlenku litu, niklu, manganu i kobaltu.

Baterie te, nazywane w technicznym skrócie NMC, miały już w 2018 r. 28 proc. udziału w globalnym rynku pojazdów elektrycznych. Wykorzystuje je m.in. japoński producent samochodów Nissan. Do 2027 r. udział ten - jak się przewiduje - powiększy się aż do 63 proc. Konkurencyjne rozwiązanie z zastosowaniem aluminium zamiast manganu, przy niższej zawartości kobaltu (skrót NCA) stosuje w swoich samochodach elektrycznych Tesla. Nie są to jedyne stosowane rozwiązania techniczne, a właściwie chemiczne. Na przykład Chiny do napędu cięższych pojazdów używają ogniw z katodami LFP (litowo-żelazowo-fosforanowych), ale ich udział w rynku spada ze względu na niższą wydajność w porównaniu z bateriami NMC.

Eksperci MFW, powołują się na przedstawione w ubiegłym roku analizy z których wynika, że do roku 2025 światowa sprzedaż samochodów elektrycznych wzrośnie do 10 mln rocznie, co potroi obecny popyt na kobalt do 330 kiloton (tysięcy ton). Oznaczałoby to, że popyt na kobalt będzie wzrastał w świecie o ponad 11 proc. rocznie, znacznie powyżej tempa notowanego w ostatnich 50 latach.

Wszystko to razem jest solidną przesłanką przyspieszonego wzrostu ceny kobaltu. Pomiędzy wrześniem 2016 r. a kwietniem 2017 r. cena kobaltu wzrosła w świecie o ponad 30 proc., a pomiędzy listopadem 2017 r. a styczniem 2018 r. wzrosła o dalsze 25 proc., przekraczając poziom 90 dolarów za kilogram. Od stycznia 2018 r., który był graniczną datą w raporcie MFW, kilogram kobaltu zdrożał w marcu do rekordowego od 9 lat poziomu 95 dolarów. Obecnie cena jest niższa, ale nadal powyżej 90 dol. za kg. W przeszłości kobalt był jeszcze droższy (pod koniec lat 70.), gdy wybuchła wojna domowa w Kongo. Czynnik ryzyka politycznego nadal trzeba brać pod uwagę, gdyż region ten ciągle nie jest spokojny, a nie ma dziś prostych możliwości substytucji.

Po surowce na Południe

O największym uzależnieniu świata od jednego tylko źródła zaopatrzenia można mówić właśnie w przypadku kobaltu. Połowa udokumentowanych jego globalnych zasobów - 3,4 mln ton - znajduje się w Demokratycznej Republice Kongo. Znacznie mniejszymi złożami tego metalu dysponują Australia i Kuba. Na dnach oceanów spoczywa znacznie więcej kobaltu (szacuje się, że ponad 120 mln ton), ale świat nie dysponuje jeszcze dziś technologiami pozwalającymi wydobywać rudy metali z głębokości sięgających do 6 tys. metrów pod poziomem morza.

Ziemskie zasoby litu, który nie występuje w przyrodzie w czystej postaci (często można go znaleźć w wyschłych solankach), obliczane są na 14 mln ton. Największą ich część (aż 58 proc.) posiada Chile. Wśród potencjalnych dostawców litu liczą się także Australia i Argentyna, które dysponują - odpowiednio - 19 i 14 proc. jego globalnych rezerw.

Światowe rezerwy naturalnego grafitu obliczane są na 300 mln ton. Najwięcej ma ich (31 proc.) Turcja, nieznacznie wyprzedzając pod tym względem Chiny (25 proc.) i Brazylię (24 proc.). Istnieją technologie wytwarzania grafitu syntetycznego, ale jego jakość nie dorównuje jakości grafitu naturalnego po oczyszczeniu.

Światowe rezerwy manganu sięgają aż 17 mld ton, jednak po pominięciu niedostępnych na razie zasobów z dna oceanów wynoszą one znacznie mniej - 760 mln ton. Niemal dwie trzecie rezerw przypada na trzy kraje: RPA (30 proc.), Ukrainę (18 proc.) oraz Brazylię (15 proc.).

Pandemia i regulacje sprzyjają pojazdom elektrycznym

Do końca 2019 r. można było pisać wyłącznie optymistyczne scenariusze, jeśli chodzi o dalszy rozwój elektrycznej motoryzacji. W kolejnych latach minionej dekady światowa produkcja - tych prawdziwych i tych tylko częściowych, czyli hybrydowych - "elektryków" wzrastała w tempie powyżej 50 proc. rocznie. W 2019 r. - jak wynika z opublikowanego w drugiej połowie czerwca przez Międzynarodową Agencję Energetyczną raportu na temat rozwoju elektrycznej motoryzacji (Global EV Outlook 2020) - na świecie przybyło 2,1 mln aut elektrycznych (w tym ponad 1,5 mln sztuk wyłącznie na baterie).

Gwałtowny w ostatnich latach rozwój elektrycznej motoryzacji zapewniał także wzrost popytu na surowce, z których wytwarzane są baterie elektryczne, w tym zwłaszcza na kobalt, lit i mangan. W ostatniej dekadzie światowa produkcja kobaltu wzrosła z 85,5 tys. ton w 2010 r. do 140 tys. ton w 2018 r. W Demokratycznej Republice Kongo, skąd pochodzi większość kobaltu w świecie, powiększyła się ona w tym czasie o 90 proc.

Światowa produkcja litu (głównym dostawcą jest Australia) wzrosła w tym samym czasie z 28,1 do 85 tys. ton. Globalne dostawy manganu powiększyły się w ostatniej dekadzie o 29 proc., z 3,9 tys. ton w 2010 r. do 18 tys. ton w 2018 r. Tej wzrostowej tendencji wydobycia i dostaw wśród głównych surowców niezbędnych do produkcji baterii elektrycznych nie poddaje się jedynie grafit. Wydobycie naturalnego grafitu załamało się w 2017 r. z powodu wprowadzenia obostrzeń ekologicznych w Chinach, ale powstałe niedobory wypełniane są m.in. przez produkcję grafitu syntetycznego.

Wybuch pandemii koronawirusa, najpierw w Chinach, które są największym rynkiem pojazdów z napędem elektrycznym, a później w USA i w innych krajach doprowadził do gwałtownego załamania sprzedaży wszystkich rodzajów samochodów, w tym także elektrycznych (w Chinach aż o 60 proc.). Europa wyłamuje się jednak z tego spadkowego trendu, co w dużej mierze wynika z przyczyn regulacyjnych.

Kraje Unii Europejskiej przyjęły na siebie zobowiązania dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla, w przypadku których ważną graniczną datą jest właśnie rok 2020. Chęć spełnienia, niezależnie od pandemii, bardziej wyśrubowanych wymogów środowiskowych sprzyja zmianom w strukturze sprzedaży samochodów. Wzrasta w niej udział samochodów elektrycznych. Przy spadku łącznej sprzedaży wszystkich typów samochodów, np. we Francji o 90 proc., a we Włoszech nawet o 98 proc., sprzedaż aut elektrycznych w Europie rośnie. We Francji, Niemczech, Włoszech i w będącej już poza Unią Wielkiej Brytanii w pierwszych czterech miesiącach 2020 r. sprzedano 140 tys. samochodów elektrycznych, o 90 proc. więcej niż rok temu.

Perspektywy dla dostawców surowców wykorzystywanych do produkcji baterii elektrycznych są zatem gorsze niż można było sądzić jeszcze w 2019 r., ale nie tak całkiem złe jak się wydawało w pierwszych tygodniach po wybuchu pandemii. Najbardziej miarodajnym wyznacznikiem nastrojów na rynkach surowcowych są zmiany ich cen. Przy tak gwałtownym załamaniu sprzedaży samochodów elektrycznych jakie nastąpiło w Chinach, a także w USA, spadki cen surowców są raczej umiarkowane.

Notowania giełdowe wskazują, że najsilniej, bo aż o 19 proc. spadła w świecie od początku roku do połowy lipca 2020 r. cena litu. Cena kobaltu obniżyła się w tym czasie o 11 proc., a manganu wzrosła o 12 proc. Niewykluczone, że ceny te wkrótce zaczną wzrastać. Nieoczekiwaną konsekwencją pandemii koronawirusa jest niebywały w tym roku rozwój w całym świecie alternatywnych środków transportu, zwłaszcza miejskiego w postaci elektrycznych rowerów, skuterów, hulajnóg, elektrycznych pojazdów trójkołowych (zwłaszcza w Chinach). One także wyposażane są w baterie elektryczne. Zapewnienie im własnego napędu wymagać będzie, podobnie jak w przypadku samochodów, sięgnięcia po kobalt, lit, mangan i grafit.

Przemyt i niewolnictwo

W Demokratycznej Republice Konga (DRK) pozyskuje się niemal 70 proc. światowej produkcji kobaltu używanego w bateriach litowo-jonowych stosowanych w telefonach komórkowych, laptopach i samochodach elektrycznych. W DRK dorośli i dzieci wydobywają kobalt gołymi rękami, zarabiając dolara dziennie.

Większość kobaltu z DRK pochodzi z dużych kopalni kontrolowanych przez międzynarodowe koncerny, głównie przez szwajcarski Glencore i chińskie China Molybdenum i Huayou, w których skały wykopywane są z dna głębokich dołów przez maszyny. Jednak w związku z tym, że złoża znajdują się często tuż pod powierzchnią ziemi, coraz więcej produkcji pochodzi z około 150 tys. tzw. rzemieślniczych kopalń, w których dorośli i dzieci kopią ręcznie.

Według różnych szacunków od 25 do 40 proc. kobaltu w DRK wydobywane jest w takich nieformalnych kopalniach. Reportaż Amnesty International (AI) pokazuje jedną z nich: 60-70-metrowy tunel znajduje się pod podłogą dawnej kuchni, a schodzący w dół górnicy nie mają specjalistycznych narzędzi czy odzieży ochronnej, nie noszą również masek.

Rzemieślnicze i niskoprzemysłowe kopalnie zatrudniają około 12 milionów osób, czyli ponad 13 proc. populacji kraju. Większość z nich zajmuje się pozyskiwaniem niklu i miedzi oraz będącego produktem ubocznym ich wydobycia kobaltu.

Dzieci w wieku 15 lat i starsze mogą legalnie wykonywać lekkie prace w DRK, jednak połowa tych pracujących w kopalniach wydobywających kobalt wykonuje pracę ciężką i niebezpieczną - zwraca uwagę AI. Nieletni pracują nawet 12 czy 24 godziny, nosząc worki wypełnione kruszcem i zarabiając od jednego do dwóch dolarów dziennie.

Według danych UNICEF w 2014 r. - ostatnich dostępnych danych na ten temat - co najmniej 40 tys. dzieci pracowało w kopalniach w DRK, z których w wielu wydobywa się kobalt. Należy pamiętać, że od tego czasu wydobycie tego drogiego metalu zwiększyło się o ponad połowę. Wcześniejsze dane UNICEF podają też, że w DRK pracowało ponad 30 proc. dzieci między 5 a 14 rokiem życia, z czego trzecia część w przemyśle wydobywczym.

Co roku odnotowywanych jest co najmniej kilkadziesiąt zgonów w kopalniach rzemieślniczych, które są niezwykle niebezpieczne i często zawalają się. Jak podkreśla AI, wiele wypadków nie jest nigdzie zgłaszanych, a ciała ofiar pozostawiane są pod ziemią.

Długotrwała praca przy wydobyciu kobaltu bez zabezpieczenia grozi śmiertelną chorobą płuc, kobaltozą (ang. hard metal lung disease) oraz chorobami skóry. W 2020 roku naukowcy powiązali również wysoki poziom zanieczyszczenia środowiska z wadami rozwojowymi płodów. Dzieci górników w prowincji Katanga - uznanej za jeden z 10 najbardziej zanieczyszczonych obszarów na świecie według "Guardiana" - częściej rodzą się m.in. z rozszczepem podniebienia, kręgosłupa czy wadami kończyn.

Kobalt eksportowany jest z DRK jako drobny zielony proszek i w 90 procentach trafia do Chin, gdzie jest dalej przetwarzany. Oczyszczony już metal trafia do producentów baterii litowo-jonowych takich jak południowokoreańskie LG Chem i Samsung czy japoński Panasonic, które zaopatrują producentów marek Chevrolet, Renault, Ford, Volvo czy Tesla.

Tymczasem producenci tych samochodów nie są w stanie udokumentować pochodzenia używanych przez siebie surowców.

Firmy, których globalne zyski sięgają 125 miliardów dolarów, nie mogą być wiarygodne twierdząc, że nie są w stanie sprawdzić, skąd pochodzą kluczowe minerały w ich produktach - ocenia Mark Dummett, zajmujący się biznesem i prawami człowieka w AI.

Wydobywanie podstawowych materiałów zasilających samochód elektryczny czy smartfon powinno być źródłem dobrobytu dla górników w DRK. W rzeczywistości jest to wyczerpujące życie w nędzy - dodaje.

Eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego prognozowali, że do 2025 r. światowa sprzedaż pojazdów elektrycznych wzrośnie do 10 mln rocznie, co potroi zapotrzebowanie na kobalt, jednak producenci dążą do ograniczenia zależności od tego metalu.

Przyczyną nie są jednak, jak się wydaje, względy humanitarne. Według analityków dostawy bardzo drogiego kobaltu mogą wkrótce nie zaspokoić popytu na ten surowiec, co jest związane ze zwiększającą się produkcją pojazdów elektrycznych, zwłaszcza w Chinach i Europie, wywołaną wprowadzeniem rygorystycznych przepisów dotyczących emisji spalin.

Lepsza przyszłość? Wodór!

Pierwsze generacje baterii zawierały nikiel, mangan i kobalt w równej proporcji, obecnie używane to 20 proc. kobaltu, a trwają prace nad ogniwem, które ma go zawierać zaledwie 5 proc. Chociaż prace nad bateriami do samochodów elektrycznych będą trwały, eksperci jednoznacznie wskazują, że jest to etap przejściowy, a rozwiązaniem przyszłości są jednak samochody napędzane wodorem.

Użytkownik Bartek84 edytował ten post 09 czerwiec 2022 - 08:20

Bóg, Honor, Ojczyzna.

#2 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 09 czerwiec 2022 - 20:24

Jeśli zima będzie sroga i potrwa dłużej niż zwykle, a popyt na energię w Chinach będzie nadal rósł z powodu luzowania obostrzeń związanych z pandemią COVID-19, wówczas reglamentacja jest na stole, chyba że efektywność energetyczna zacznie szybko się poprawiać – powiedział Faith Birol w wywiadzie dla „Financial Times” odnosząc się do kwestii bezpieczeństwa energetycznego Europy.

– Nie wykluczałbym racjonowania gazu ziemnego w Europie, poczynając od dużych zakładów przemysłowych – dodał szef Międzynarodowej Agencji Energetycznej
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#3 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 15 czerwiec 2022 - 09:21

https://wprawo.pl/ka...-zaleja-polske/

W poniedziałek (13.06.2022) Stały Komitet Rady Ministrów przyjął projekt nowelizacji ustawy o elektrowniach wiatrowych. Nowelizacja likwiduje wymóg bezpiecznej odległości tych instalacji od siedzib ludzkich. Taki wymóg został wprowadzony przez Prawo i Sprawiedliwość w 2016 roku. Jako minimalną bezpieczną odległość wskazano dziesięciokrotność wysokości wiatraka z postawionym śmigłem. Stąd nazwa 10H. Przy wiatrakach o wysokości 150 metrów jest to 1,5 kilometra. Za rządów PO-PSL gigantyczne wiatraki stawiano w odległości kilkuset metrów od domów. Zdarzały się nawet lokalizacje w odległości 200 metrów od zabudowań. Przeważnie było to ok. 500 metrów. I do takiej odległości obecnie wraca rząd Mateusza Morawieckiego. Projekt ma wkrótce trafić do parlamentu, gdzie zapewne zostanie przegłosowany zgodnie z wytycznymi Krajowego Planu Odbudowy, w którym rząd zobowiązał się do zniesienia zasady 10H.

Co to oznacza? Oznacza to powrót do patologii z czasów PO-PSL. Gigantyczne wiatraki zaleją Polskę. Gdy zasada 10H przestanie działać, każdy, kto ma dom poza miastem, będzie zagrożony sąsiedztwem farm wiatrowych, które nie tylko dewastują krajobraz i zabijają ptaki, ale przede wszystkim emitują szkodliwe dla zdrowia infradźwięki, a także generują hałas uniemożliwiający normalne funkcjonowanie. Według opinii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny minimalna odległość wiatraków od domów powinna wynosić od 2 do 4 kilometrów.

(..)

PiS likwiduje zasadę 10H. W imię czego? W imię realizacji unijnego Zielonego Ładu, czyli utopijnego konceptu FitFor55 rzekomo służącemu ratowaniu klimatu. Oczywiście jest to kompletny bezsens, ponieważ wiatraki żadnego klimatu nie ratują. Są natomiast niestabilnym i niewydajnym źródłem energii, które musi mieć zabezpieczenie w postaci konwencjonalnych źródeł energii, bo jeśli nie, to po prostu nie będzie prądu. Gdy wiatr wieje za słabo lub za mocno, to prądu z wiatraków nie ma. I jeśli nie będzie konwencjonalnego backupu, to mamy blackout.

Natomiast z punktu widzenia wydajności wiatraków, która wynosi maksymalnie 30%, trzeba by postawić dziesiątki tysięcy takich turbin, żeby osiągnąć takie wyniki, jakie osiągają tradycyjne elektrownie. Moc elektrowni Bełchatów, którą PiS postanowił zamknąć w ramach dekarbonizacji polskiej energetyki, wynosi ponad 5 tysięcy MW. Pojedyncza elektrownia wiatrowa o mocy nominalnej 3 MW to realnie 1 MW. Zatem potrzeba ponad 5 tysięcy wiatraków o mocy 3 MW, żeby zastąpić jedną elektrownię Bełchatów, a i tak prądu nie będzie, gdy wiatr nie będzie wiał, lub gdy będzie za silny.

Dotychczas zainstalowano w Polsce wiatraki o mocy 7 tysięcy MW, z czego większość w lokalizacji bliższej niż 10H. Pytanie brzmi: gdzie mają stanąć kolejne tysiące wiatraków? I właśnie PiS udziela odpowiedzi: mają stanąć w całej Polsce w odległości 500 metrów od domów. Politycy tej partii doskonale wiedzą, że taka lokalizacja szkodzi ludzkiemu zdrowiu, a nawet zagraża życiu. Przecież sami walczyli o to, żeby odsunąć wiatraki od domów, a opierali się na wynikach badań przeprowadzonych na całym świecie. A jednak wybrali wiatraki ze szkodą dla ludzi. Wybrali tak, jak nakazuje im unijny pakiet klimatyczno-energetyczny. Realizując ideologiczny obłęd, nazywany ratowaniem klimatu, mają w nosie to, że – tak jak za rządów PO-PSL – zafundują ludziom piekło.

Trzeba wiedzieć, że w Polsce, ze względu na zabudowę rozproszoną oraz dużą liczbę obszarów podlegających ochronie przyrodniczej, nie da się upchnąć tysięcy wiatraków w bezpiecznej odległości od siedzib ludzkich.
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#4 zebro78

zebro78
  • Zarejestrowani użytkownicy
  • LokalizacjaGrodziec Town

Napisano 15 czerwiec 2022 - 21:00

Rezygnacja z tych 10H to kolejny przykład który pokazuje, że jeden chuj czy głosujemy na PiS czy PO. Oni po prostu wykonują polecenia. Jak nie wykonają to zmiana rządów.


  • kaos azul, Mayek i Edy lubią to

#5 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 01 sierpień 2022 - 20:03

Chiny zwiększają wydobycie węgla o 300 milionów ton rocznie.

W 2021 chińskie wydobycie wyniosło 4 MILIARDY ton.

Polskie wydobycie węgla to 55 milionów ton. Nieco ponad 1% chińskiego.

https://t.co/GdCUVIBL3O
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#6 Fuhrer

Fuhrer
  • SK1964

Napisano 01 sierpień 2022 - 23:06

I pomyśleć, że są tacy, którzy wierzą, że odgórna likwidacja górnictwa węglowego w Polsce uratuje klimat. 


  • ToJa, kmwtw i Berol 28 lubią to

#7 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 02 sierpień 2022 - 20:57

https://wysokienapie...c-policzylismy/

Jeśli zostanie zachowany obecny poziom rozładunku, czyli ok. 1,5 mln ton miesięcznie, to do końca roku import wyniesie łącznie ok. 15 mln ton. Odliczając jakieś 20 proc. węgla koksującego i surowca idącego tranzytem, do wykorzystania w Polsce pozostanie w sumie 12 mln ton węgla energetycznego. Byłoby to o jedną trzecią więcej, niż wyniósł cały ubiegłoroczny import. Tyle, że w 2021 roku bilans tego paliwa zamknął się dzięki przepaleniu aż 9 mln ton węgla ze zwałów, których w tym roku już nie mamy. Część węgla energetycznego już także wyeksportowaliśmy i nawet jeżeli jego odpływ za granicę spadnie w drugiej połowie roku, to i tak sprzedamy w tym roku przynajmniej 2 mln ton tego paliwa.

W optymistycznym scenariuszu, wzrostu wydobycia, spadku eksportu, realizacji kontraktów na import węgla drogą morską (a umowy importowe nie zawsze są dotrzymywane) oraz efektywnego rozładunku statków w portach i sprawnego transportu koleją, będziemy mieć w tym roku do dyspozycji 53 mln ton węgla energetycznego. To wciąż o 4 mln ton mniej, niż wyniosło nasze ubiegłoroczne zapotrzebowanie.
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#8 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 28 październik 2022 - 16:54

Kolejny przykład popierdolenia a właściwie to wdrażanie wizji szwaba. Nic nie będziesz posiadał i będziesz szczęśliwy.

Od 2035 r. kupno nowego samochodu z silnikiem spalinowym będzie praktycznie niemożliwe – tak zakłada przyjęte wstępnie unijne porozumienie.

Jednym z celów wstępnie przyjętego porozumienia ma być doprowadzenie do sytuacji, w której bardziej będzie opłacało się kupić np. samochód elektryczny, niż z silnikiem spalinowym.

Jak poinformowała w czwartek czeska prezydencja w Unii Europejskiej, osiągnięto wstępne porozumienie Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej, dotyczące radykalnego ograniczenia sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi od 2035 roku.

Porozumienie przewiduje, że w krajach członkowskich Unii Europejskiej od 2035 roku kupno nowego samochodu z silnikiem spalinowym będzie praktycznie niemożliwe. Ponadto, propozycja obejmuje też 55 proc. redukcję emisji dla nowych samochodów, sprzedawanych od 2030 roku w porównaniu z poziomem z 2021 roku. Samochody używane, wyprodukowane przed 2035 rokiem, będzie można kupować bez przeszkód.

Porozumienie musi jeszcze zostać zatwierdzone przez Parlament Europejski i Radę Unii Europejskiej, reprezentującą państwa członkowskie.

Czeski minister przemysłu i handlu, Josef Sikela twierdził, że porozumienie to utoruje drogę nowoczesnemu i konkurencyjnemu przemysłowi motoryzacyjnemu w UE. Uważa, że zakładany harmonogram sprawia, iż cele są osiągalne również dla producentów samochodów.

Frans Timmermans, wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej ds. Europejskiego Zielonego Ładu, który forsuje tego rodzaju rozwiązania, powiedział, że porozumienie jest silnym sygnałem dla przemysłu i konsumentów. Dodał, że „Europa popiera przejście na zeroemisyjną mobilność”.

PAP przypomina, że obecnie państwa członkowskie UE starają się uzgodnić szczegóły tak zwanego pakietu „FitFor 55”. Wśród kilkunastu proponowanych zasad są między innymi limity emisji związane z transportem samochodowym. Zgodnie z przyjętymi oczekiwaniami, mają one w znacznie większym stopniu wykorzystywać energię elektryczną, wodór lub inne tzw. środki bezemisyjne.

Jak pisaliśmy, unijny pakiet Fit for 55 zakłada, że do 2035 roku w Unii Europejskiej w transporcie ma zostać osiągnięta zerowa emisja spalin. Plany KE przewidują całkowity zakaz rejestracji nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Serwis Interia, opisując zmiany w motoryzacji, zwrócił uwagę, że „samochód nigdy nie stanie się własnością użytkownika”. Wskazuje, że w kolejnych latach motoryzacja może przekształcić się w kierunku modelu „subskrybenckiego”. Już dziś koncerny motoryzacyjne usiłują przedstawiać się jako „dostawcy usług mobilnych”, a nie „producenci samochodów”. Pojawiają się także informacje o „fabrykach samochodów używanych”. Ich głównym celem jest odświeżenie pojazdów po „pierwszym użytkowniku” i ponowne wprowadzenie ich na rynek.
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#9 zebro78

zebro78
  • Zarejestrowani użytkownicy
  • LokalizacjaGrodziec Town

Napisano 28 październik 2022 - 17:42

Nie będziesz miał nic, i będziesz szczęśliwy. Samochodu nie kupisz, ale jak będziesz grzeczny to pozwolą Ci go wypożyczyć. To musi jebnąć... Chyba, że pokolenie TikToka pójdzie na to, bo im to zakodują w głowach.

#10 terror

terror
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 28 październik 2022 - 18:36

Większość młodzieży śmiga uberami, boltami, wiele nie brakuje do przekonania ich, że auto to zbędna rzecz. Z poziomu miasta łatwo to wprowadzić a mniejszość sie stłamsi.
  • eMG lubi to

"Jesteśmy naszymi przodkami, naszymi mistrzami, naszymi starszymi. Jesteśmy naszymi książkami, naszymi obrazami, naszymi posągami, naszymi krajobrazami"  -  Charles Maurras

 


#11 Krzyś

Krzyś
  • Zarejestrowani użytkownicy
  • LokalizacjaLigota

Napisano 28 październik 2022 - 18:47

Kryzys energetyczny?

 

Na Asnyka taka świecą jupitery aż strach.



#12 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 28 październik 2022 - 18:54

Chwalili się że to super nowoczesne i oszczędne.
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#13 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 14 listopad 2022 - 10:23

Władysław Mielczarski: Brakuje nam węgla, jakieś 5-10 mln t

- Nasze rządy, i to bez względu na opcję polityczną, postępują zgodnie z unijnymi wytycznymi, zgodnie z polityką dekarbonizacyjną. Gdyby nie to – dzisiaj problemów z węglem by nie było, bo przecież mamy własny, świetny surowiec. W pewnym momencie światło zgaśnie. Taki dzień jest coraz bliżej. Czy wtedy oprzytomniejemy? - powiedział w rozmowie z portalem netTG.pl Władysław Mielczarski z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej.

- Na szczęście mieliśmy wyjątkowo ciepły październik i początek listopada, ale chłody w końcu nadejdą. I to szybciej, niż się nam wydaje. Ceny energii i surowców są absolutnie rekordowe. Czeka nas ubóstwo energetyczne. Jaka będzie skala tego zjawiska?
- To, co nas czeka, można rozpatrywać od strony ubóstwa, ale wolałbym na to spojrzeć w szerszym aspekcie, jakim jest bezpieczeństwo energetyczne. Ono ma dwa filary. Pierwszy to techniczny, czyli zapewnienie ciągłości dostaw paliw i energii. Drugi zakłada, że przemysł i społeczeństwo musi być stać na zakup energii. No niestety, naruszyliśmy nasze bezpieczeństwo energetyczne we wszystkich możliwych obszarach. Na ten zakup energii nie stać i społeczeństwa, i firm. Samorządy próbują oszczędzać wygaszając miasta, szpitale oszczędzają na pacjentach. To naruszenie elementu ekonomicznego. Jeśli chodzi o ten drugi – techniczny, też nie jest dobrze. Węgla brakuje już teraz, a za chwilę może nam zabraknąć również gazu. Co jest przyczyną tego stanu rzeczy? Wojna Putina, jak słyszymy najczęściej w mediach? To myślenie prymitywne. Winowajcą jest tak naprawdę polityka klimatyczna.

- Proszę rozwinąć tę myśl.
- Brakuje nam węgla, jakieś 5-10 mln t. Sprowadzamy jakieś błoto z Kolumbii, które nie chce się palić, a wcześniej zlikwidowaliśmy kopalnię Makoszowy, w której pod ziemią zostało 170 mln t bardzo dobrego węgla, idealnie nadającego się do spalania w gospodarstwach domowych. Wystarczyłoby go im na 20 lat. Krupińskiego zasypaliśmy gruzem, gdzie złoża węgla są co najmniej dwukrotnie bogatsze. Jako inżyniera boli mnie serce, to barbarzyństwo. Za to wszystko odpowiada polityka klimatyczna, która każe nam likwidować źródła krajowe. Nasze rządy, i to bez względu na opcję polityczną, postępują zgodnie z unijnymi wytycznymi, zgodnie z polityką dekarbonizacyjną. Gdyby nie to – dzisiaj problemów z węglem by nie było, bo przecież mamy własny, świetny surowiec. W pewnym momencie światło zgaśnie. Taki dzień jest coraz bliżej. Czy wtedy oprzytomniejemy?

- Co pan sądzi o udostępnieniu do sprzedaży dla klientów indywidualnych i instytucji węgla brunatnego?

- To nie ma sensu. Pozwolę sobie przytoczyć pewną historię sprzed lat. Byłem w grupie trzech profesorów nadzorujących działania na rzecz Banku Światowego, który miał udzielić pożyczki dla Kosowa na budowę nowej elektrowni. To państwo powstało w sposób sztuczny, nie mieli ogrzewania, elektrociepłownia nie działała. W związku z tym mieszkańcy radzili sobie jak mogli. Powstawiali do mieszkań w blokach kozy, ich rury wystawiali przez okna. Palili w nich węglem brunatnym z oddalonej o 50 km kopalni. Dostawali go za darmo. Byłem tam zimą. Nie dało się oddychać. To było coś strasznego. Węgiel brunatny jest tani i dostępny, świetny do spalania i produkcji energii, ale w instalacjach wielkoskalowych, wyposażonych w skuteczne i niezwykle drogie filtry wyłapujące większość zanieczyszczeń. Spalanie tego surowca w małych instalacjach: domowych i przemysłowych, powinno być absolutnie zakazane. Trujemy w ten sposób siebie i sąsiadów.

- Ten węgiel energetyczny, który sprowadzamy obecnie z całego świata, pod względem jakości też pozostawia wiele do życzenia. Czy samorządy poradzą sobie z jego dystrybucją?

- Samorządy nie są od tego. Ten węgiel powinien być dystrybuowany poprzez profesjonalną sieć pośredników, czyli składy węgla. My ją w Polsce mamy naprawdę dobrze rozwiniętą. Błędne decyzje administracji wprowadziły zamieszanie. Na dodatek sprzeczne informacje na temat węgla z importu, jego jakości i ilości – wprowadzają zamęt w głowach kupujących. Ten surowiec z importu pozostawia wiele do życzenia. Cały kraj widział w telewizji, że nie udała się nawet próba podpalenia go za pomocą gazu na łopacie. Składów mamy setki, a w nich tysiące pracowników, którzy wiedzą, jak to robić. Zostawmy dystrybucję właśnie im. Samorząd w tej układance jest zupełnie zbędnym elementem.

Na szczęście właściciele składów za pośrednictwem Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla deklarują współpracę z samorządami. Zależy im na tym, bo same mają problemy finansowe i udział w dystrybucji węgla z importu dla wielu z nich to kwestia „być albo nie być”.

- Najlepiej byłoby po prostu pozwolić im robić swoją robotę. Działają od kilkudziesięciu lat i nigdy nie słyszeliśmy o jakichś większych problemach. Skoro wypracowaliśmy dobrą, profesjonalną drogę zaopatrzenia ludzi w węgiel, to z niej korzystajmy. Jedyne, czym trzeba się zająć, to stworzyć dobrą drogę przepływu paliwa do poszczególnych części kraju z portów na wzór dawnego przepływu węgla z Rosji.

- Kiedy rozmawialiśmy wiosną na temat polskiego atomu, był pan bardzo sceptyczny. Czy te ostatnie informacje płynące z rządu to powód do optymizmu? Zbudujemy ten atom czy nie?

- Mam nadal wątpliwości. Jesteśmy w Unii Europejskiej, obowiązują nas zasady. Polegają one na tym, że trzeba podejmować działania, zwłaszcza inwestycyjne, przestrzegając ściśle określonych procedur. Oczywiście można powiedzieć, że energetyka to bezpieczeństwo i te procedury ograniczyć, ale trzeba wcześniej to uzgodnić z Komisją Europejską. Czesi już 11. czy 12. miesiąc przygotowują samą procedurę przetargową w sprawie budowy nowej elektrowni atomowej. Nie można po prostu powiedzieć: „Zawarłem umowę”. Jak to się ma do procedury przetargowej? Unia to związek krajów, które mają wpływ na jej decyzje. Jednym ze starych krajów jest Francja, która oferuje nawet lepszą niż Amerykanie technologię EPR. Francuzi zostali pominięci. Nie mieli nawet szansy wystartować w przetargu. Spodziewam się, że wystosują skargę do Komisji Europejskiej na to, że Polska złamała procedury. KE nie ma prawa wydawania wyroków, ale ma prawo do podejrzeń i złożenia pozwu do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Ten z kolei po rozpatrzeniu sprawy może nałożyć dotkliwe kary, z czym akurat jesteśmy obyci, bo już je płacimy od dłuższego czasu. Zostaniemy cofnięci ze ścieżki budowy elektrowni atomowej z Amerykanami.

- Trzeba będzie ogłosić przetarg?
- Tak, i to będzie trwało latami. Niestety, jak coś budujesz, to musisz spełnić wszystkie aspekty prawne. Sprawdzić, co i jak wolno ci zbudować. Musisz ogłosić przetarg, ale też zapewnić sobie finansowanie. Ten zapowiadany blok to koszt około 50 mld zł. Skąd je weźmiemy? Żadna polska firma nie ma takich środków. W związku z tym trzeba ustalić tzw. podatek atomowy, na wzór opłaty mocowej. Tyle że z tym trzeba pójść do KE, ona musi go zatwierdzić itd. To zaś też trwa kilka lat. Cudów nie ma, Francuzi, którzy mają świetną technologię, nie odpuszczą. Nie pozwolą na panoszenie się Amerykanów w Europie. Także Niemcy nie chcą mieć śmietnika atomowego bezpośrednio za płotem. Użyją swoich możliwości. W 2009 r. powołano do życia PGE EJ1, która miała nadzorować budowę polskiej energetyki jądrowej. Wydano na ten cel miliard złotych, a nadal nie wiemy na pewno, gdzie elektrownia zostanie wybudowana. Wskazywane są lasy w Choczewie, ale nie przeprowadzono jeszcze wszystkich studiów. Nie wiemy, co z wodą, czy grunt pozwoli na usadowienie elektrowni, bo to piaski. To wymaga lat badań. Poza tym Polska potrzebuje energii, ale najbardziej na linii Kraków-Katowice-Opole-Wrocław, a nie w Choczewie i okolicach, które zamyka się w październiku i trwa w letargu do wiosny.
  • Edy i zebro78 lubią to
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#14 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 15 listopad 2022 - 10:11

Ładnie wypunktowane elektryki. Polecam.


Bóg, Honor, Ojczyzna.

#15 Foxu

Foxu
  • SK1964
  • LokalizacjaEdinburgh

Napisano 15 listopad 2022 - 10:58

Taka ciekawostka, zwiazana z tym filmikiem.

Przeczytalem, ze jesli w UK wszystkie auta zostana zmienione na elektryczne to zapotrzebowanie na energie wzrosnie tak, ze bedzie potrzeba 5 nowych elektrowni jadrowych. W tej chwili UK posiada 5 takich elektrowni. Nie wyobrazam sobie jak sytuacja bedzie wygladac w Polsce pod tym wzgledem.



#16 Junior

Junior
  • SK1964
  • LokalizacjaKatowice

Napisano 15 listopad 2022 - 11:56

Polska infrastruktura energetyczna dzisiaj juz ma problemy, a co dopiero w sytuacji elektryfikacji wszystkich samochodów. 


"Bardzo się irytuję kiedy czytam, że GKS wygrał albo przegrał, a potem okazuje się, że chodzi o... GKS Bełchatów. Przepraszam, ale GKS jest tylko jeden, tak samo jak Ruch, Górnik, Wisła, Motor, Lech albo Legia. Z całym szacunkiem, ale kiedy mowa o innych drużynach tak samo się nazywających, powinno dodawać się miasto dla pełnej identyfikacji. Niech Bełchatów osiągnie w polskiej piłce tyle co Katowice - wtedy porozmawiamy."

06 kwietnia 2009, Paweł Czado.


#17 griszag

griszag
  • SK1964

Napisano 15 listopad 2022 - 12:04

konne tramwaje i dorożki wrócą na ulice


  • Berol 28 lubi to

#18 terror

terror
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 15 listopad 2022 - 12:23

Od Leppera nic się nie zmieniło i w UE bardzo dobrze wiedzą z czym to się będzie wiązało - gwałtownym zubożeniem Polski, odpływem kapitału, lepsza marża dla DE etc
Kiedyś aby wykończyć konkurenta Niemcy zrzucały bomby na fabryki/kopalnie, dokonywały rozbiorów a teraz wymyślili, że prościej jest ogłupić naród i narzucić im dyrektywy. Efekty te same o tak też historia oceni ten projekt zwany UE
  • Junior lubi to

"Jesteśmy naszymi przodkami, naszymi mistrzami, naszymi starszymi. Jesteśmy naszymi książkami, naszymi obrazami, naszymi posągami, naszymi krajobrazami"  -  Charles Maurras

 


#19 krzyzak

krzyzak
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 15 listopad 2022 - 12:57

Sami chcieliśmy do unii europejskiej - historia niczego nas nie nauczyła. I przed szkodą i po szkodzie Polak głupi.



#20 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 18 grudzień 2022 - 23:20

Prof. Thomas Koch z Instytutu KIT w Karlsruhe to konkretnie wyliczył:

Auto elektryczne emituje ok. 175 gramów CO2 na kilometr. Jeśli w 2023 r. elektrownie jądrowe zostaną wyłączone, a lukę wypełni się energią z węgla, wartość ta wzrasta do 184 gramów CO2 na kilometr. Z kolei nowoczesny diesel emituje 153 gramy CO2 na kilometr

Stow. kontroli technicznej TÜV ostrzega: "auto elektryczne musi przejechać min.30 tys km", by zrównoważyć bilans CO2 auta spalinowego. "I to tylko gdy jest zasilane w całości zieloną energią elektryczną"
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#21 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 21 grudzień 2022 - 20:50

#FitFor55 przyspiesza:
- od 2023 cło węglowe (CBAM - podatek od "importu śladu węglowego"),
- od 2027 certyfikaty CO2 na budynki,
- od 2027 certyfikaty CO2 na transport drogowy

https://www.consiliu...l-climate-fund/

Użytkownik Bartek84 edytował ten post 21 grudzień 2022 - 20:51

Bóg, Honor, Ojczyzna.

#22 WzG

WzG
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 28 grudzień 2022 - 18:22

https://twitter.com/...NvyK5ODsjg&s=19

Temat paszportów węglowych już otwarcie omawiany w mediach, ale niewolnictwo nas czeka, smutne.

#23 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 28 grudzień 2022 - 19:10

Artykuł z 9.1.2020

https://300gospodark...calego-roku/amp

"Zgodnie z informacjami dostępnymi w europejskiej bazie danych EDGAR ( z ang. Emissions Database for Global Atmospheric Research) ilość dwutlenku węgla wyemitowanego do atmosfery w ciągu roku przypadająca na jednego obywatela Polski wynosi 8,76 tony.

To oznacza, że każdego dnia, jeden Polak przyczynia się do emisji przeciętnie 24 kg CO2 do ziemskiej atmosfery.

Z kolei w ciągu tygodnia jeden obywatel Polski odpowiedzialny jest za emisję 168 kg CO2 – to podobna wartość emisji tego gazu, jaka przypada na przeciętnego obywatela Etiopii (160 kg), Erytrei (170 kg), Madagaskaru (170 kg), Sierra Leone (190 kg) lub Burkina Faso (190 kg) w ciągu całego roku."

Twitter:
"Wg badań z 2020 r. Polak emituje 168 kg CO2 na tydzień=rok=8,7 tony. Tona emisji w systemie ETS to około 86 EURO. 4 osobowa rodzina zapłaci od 2027 roku około 3000 EURO rocznie za emisję CO2. Plus od auta osobno."

Nie wiem ile wyjdzie na łebka, na pewno na początku mniej niż tu ktoś pisze, ale będzie rosło tak jak teraz. Zresztą to ma być ETS2.

Ps. Dodatkowo CO2 jest potrzebne roślinom do fotosyntezy i z tego mamy tlen. Czyli im mniej co2, tym mniej roślin i mniej tlenu

Użytkownik Bartek84 edytował ten post 28 grudzień 2022 - 19:18

Bóg, Honor, Ojczyzna.

#24 kmwtw

kmwtw
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 29 grudzień 2022 - 08:23

Paszporty covidowe się nie udały, to teraz paszporty węglowe próbują nam wcisnąć.

Moje zdanie na temat naszego niewolnictwa jest takie, że dopóki istnieje gotówka to nam chuja zrobią.



#25 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 29 grudzień 2022 - 08:46

https://remiza.com.p...unalskim/?amp=1

Pożar elektrycznej Tesli w Piotrkowie Trybunalskim

Blisko pięć godzin trwała akcja gaszenia pożaru elektrycznej Tesli i chłodzenia jej ogniw na ulicy Wojska Polskiego w Piotrkowie Trybunalskiego.

We wtorek po południu na jednym z parkingów doszło do zapłonu ogniw w samochodzie Tesla Model S.

Taki pożar jest ciężki do ugaszenia, bo reakcja, która zachodzi w uszkodzonych ogniwach elektrycznych cały czas podtrzymuje proces spalania. Udało nam się obniżyć temperaturę palących się ogniw. W wyniku pożaru nikt nie odniósł obrażeń. Z powodu znacznego zadymienia wstrzymaliśmy ruch na skrzyżowaniu przy ul. Wojska Polskiego – przekazał mediom mł. bryg. Wojciech Pawlikowski z KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim.

Na miejsce sprowadzono kontener, w którym miał być zatopiony samochód w celu schłodzenia ogniw, ale ostatecznie zrezygnowano z takiego rozwiązania.
Bóg, Honor, Ojczyzna.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych