Tablety, ebooki, programowanie na informatyce, prawdziwe lekcje przedsiębiorczości, korzystanie na większości lekcji z Internetu itd. -> to powinna być przyszłość edukacji.
Ja mogę napisać ze swojej perspektywy, czyli matematyki. Korepetycji udzielam od 2004 roku, a więc dziesięć lat. Jest to już jakiś wycinek.
Wiele osób, szczególnie z roczników 80', narzeka na spadek poziomu edukacji w Polsce. Tylko że jest to takie narzekanie z serii kiedyś było lepiej powtarzane przez każde pokolenie. Po wprowadzeniu nowej matury wydatnie zwiększył się poziom polskiej edukacji. W światowych rankingach badających umiejętności matematyczne (badania skupiają się na logicznym myśleniu i dochodzeniu do wyniku, a nie sztucznym kuci wzorów na pamięć) jesteśmy jako naród coraz wyżej.
Dużo osób mi mówi - "kiedyś wymagano w liceum całek, indukcji matematycznej, a teraz tego nie ma. Poziom poszedł w dół." Głupie myślenie. Po prostu przerzucono wiele rzeczy na pierwszy rok studiów, bo uznano (i słusznie!), że te umiejętności nie są niezbędne uczniom po skończeniu szkoły średniej. Oczywiście można polemizować czy np. indukcja matematyczna nie powinna być jednak dalej w liceum, ale ogólny kierunek jest bardzo dobry. Tak samo jak karty wzorów na maturze, gdzie korzystając tylko z nich można zdać maturę na 100%. Wiele "starszych" osób też to oburza - "to jak to myśmy musieli znać wszystkie wzory, a tutaj pozwala się nic nie umieć". Kolejny błąd w myśleniu - po prostu teraz stawia się na umiejętność wykorzystywania informacji, które mamy podane na tacy, a nie głupie klepanie wzorów z pamięci. Dobry kierunek, bo w dzisiejszych czasach większość ludzi jest non stop podłączona do sieci i znajdzie tam każdy wzór i odpowiedź na każde pytanie -> ważne by nauczyć ludzi korzystać z danych. Bo wbrew pozorom to jest problemem. Nie jest koniecznością by ktoś znał wzory skróconego mnożenia, ale wymagajmy by mając je podane umiał pod nie podstawić liczby i policzyć. Świat dzisiaj składa się z milionów algorytmów i musimy nauczyć ludzi umieć je znaleźć (ale nie wykuć!) i następnie z nich skorzystać.
Ja na przykład wymagam od licealistów by umieli dzielić pisemnie, ale myślę że za pięć lat nie będę nikogo do tego przymuszał, bo samo liczenie stanie się mało ważne - od tego będą komputery. Już teraz sam wynik jest punktowany bardzo nisko, bo liczy się umiejętność wykorzystywania wiedzy, a poprawność obliczeniowa (oczywiście też ważna) spada niżej. Jak komuś machnie się jeden minus, to kiedyś często dostawał zero punktów. Teraz może i zdobyć 80% za zadanie. I to jest dobry kierunek. Ważne by nauczyć młodych ludzi korzystania z komputerów, tabletów i kalkulatorów (o tak - masa osób nie wie co to są za magiczne przyciski M+, M-, MRC), bo to od tego będzie zależeć czy dadzą sobie potem radę w życiu. A nie od wkuwania wzorów i regułek na pamieć.
W dzisiejszej matematyce na poziomie szkoła podstawowa - liceum brakuje jedynie młodszej kadry nauczycieli umiejących pokazać matematykę poprzez nowinki techniczne - programy komputerowe itd. Problemem i to dość dużym jest także strata czasu i energii przez nauczycieli na robotę papierkową. Oczywiście ta musi być, ale w obecnym stanie jest w zbyt dużej ilości. To tak jak porównać ilość papierów podczas prowadzenia firmy w UK, a w Polsce.