trzeba patrzeć czy goście są eko ;-) . ja po ostatnim weselu jechałem załadowany 6-cioma flaszkami wygranymi w 6 -ciu konkursach (byłoby 7 ale w jednym z moją nie braliśmy udziału- praktycznie zawsze jak jestem na weselu to coś wygrywam-po prostu lubimy się bawić na takich imprezkach. W ogóle patrząc na Polskie wesela to na wejściu lał bym kielicha na rozluźnienie bo często początek imprezy to nuuuuda. no chyba ,że ktoś niekumaty jest jak mój szwagier (brat żoneczki) i zamiast po kościele w knajpie zatańczyć, żeby gawiedź mogła rozpocząć "weselisko" to pojechali na zdjęcia i w ten sposób ludzie usychali przez trzy godziny- ileż się wtedy Qrw sypało, ludzie pili za knajpą a niepalący zaczęli palić i już było wiadomo ,że weselisko będzie do dupy. Że też mi się trafiła taka ofiara na szwagra.
Wracając do tematu wódki, ciężko czasem oszacować, kilka razy na weselach starosta po prostu organizował wyprawę po dodatkowe alko. moim zdaniem połówka na głowę to minimum, z drugiej strony jak ktoś zna i wie ,że połowa ludzi nie pije to po co kombinować wiadomo, jedno wódka , inni wino, jeszcze inni piwo, do tego na ostatnim weselisku był alko ogródek dodatkowo i lały się bimberki , nalewki i śliwowica.(goście w ramach małego załącznika do prezentu przywieźli coś co robią sami .
Bramy są super zwłaszcza jak Lars zamyka kłódeczkę na bramie wyjazdowej z kościoła i Rypie wierszyk na poczekaniu-Jak nie dacie nam wódeczki, nie otworzę wam kłódeczki- ekipa brecht i sama się flaszeczka znajduje.
Temat wódki na weselu- temat morze. po prostu ,żeby nie było wtopy ludzie wolą zamówić więcej, tak jak już ktoś pisał ten towar nigdy się nie zmarnuje i lepiej wziąć więcej, wiadomo koszty ale może warto przemyśleć.