Skocz do zawartości


Zdjęcie

Historia II wojny swiatowej


223 odpowiedzi w tym temacie

#126 Fuhrer

Fuhrer
  • SK1964

Napisano 01 styczeń 2017 - 02:42

Nie zgadzam się z twoją tezą. Skoro Hitler tak nas lubił dlaczego nas tak tępił podczas wojny?


Polska do początku 1939 uchodziła za sojusznika Hitlera (nie bez powodu zresztą). Polacy mieli świetne relacje nie tylko z Niemcami ale z wszystkimi państwami osi. Z Węgrami, Japonią czy Włochami. Poparliśmy anschluss Austrii, przyłączenie do Rzeszy Sudetów, włoską inwazję na Abisynię, czy gen. Franco w wojnie w Hiszpanii. W temacie faktycznego sojuszu przeciwko Sowietom Beck nie mówił co prawda ,,tak" ale nie mówił też ,,nie". Hitler liczył, że to tylko taka gra i kwestia czasu. Gdy wojska polskie wkroczyły w 1938 r. na Zaolzie, Hitler zawołał do swoich współpacowników: ,,Brawo Polacy!". Był przekonany, że do podpisania finalnego sojuszu pozostał już tylko krok. Polska jako sojusznik Niemiec zaczęła odgrywać bardzo ważną rolę w konstelacji europejskiej. Wszyscy wiedzieli na początku 1939 r., że wojna jest nieunikniona (może z wyjątkiem Becka). Polsko-niemieckim sojuszem był przerażony Stalin, a także mocarstwa zachodnie. Anglicy i Francuzi wiedzieli, że jeśli Polska zabezpieczy Niemcom wschodnią flankę, to niemieckie uderzenie pójdzie na nich, dlatego marzyli, żeby Hitler uderzył na wschód, gdzie prędzej czy później weźmie się za łeb ze Stalinem. Stalin oczywiście myślał odwrotnie, żeby Niemcy wykrwawiały się na Zachodzie. Dlatego z Anglii wyszła dosyć desperacka próba rozbicia polsko-niemieckiego sojuszu i ,,wyciągnięcia" z niego Polski. Desperacka, bo nawet Anglicy nie wierzyli, że Beck skusi się na te ich ,,gwarancje". Tymczasem Beck omamiony wizją sojuszu z ,,największym imperium świata" od razu przyjął angielskie propozycje. Anglicy, Francuzi i Rosjanie odetchnęli z ulgą. Spełniły się ich marzenia. Anglicy i Francuzi od początku wiedzieli, że nie pomogą Polsce - dla nich najważniejsze było, żeby uderzenie niemieckie poszło na Polskę, a po jej upadku żeby doszło do powstania wymarzonej przez nich granicy sowiecko-niemieckiej. Już następnego dnia po podpisaniu paktu Ribentrop - Mołotow, Londyn i Paryż znały jego tajne postanowienia, ale nie poinformowały o tym swojego ,,sojusznika" - obawiali się, że Polska się wystraszy i jeszcze jakoś dogada z Niemcami. Zostaliśmy cynicznie wydymani prze Zachód. Nie chcieliśmy ruszyć z Hitlerem na Stalina, to Stalin bardzo chętnie ruszył z Hitlerem na nas.

Można o Hitlerze mówić wiele złego, ale zrobił wiele aby w latach 30-tych ocieplić stosunki polsko-niemieckie i nadać im wręcz nowy wymiar. Traktował nas nie jak ,,Polaczków" jak mawiano w okresie Republiki Weimarskiej, czy przyczynę wszystkich niemieckich kłopotów jak mawiał Bismarck. Traktował nas jak partnerów - to z nami chciał dzielić Europę Wschodnią. Przypominam, że układ niemiecko-sowiecki w Rapallo był w znacznym stopniu antypolski. Sowieci i Niemcy traktowali nas jako bękarta traktatu wersalskiego, a na terenie Sowietów Niemcy mieli swoje poligony wojskowe. Gdyby Hitler nienawidził Polaków, to dalej dogadywałby się z Ruskimi. Stalin z pocałowaniem ręki zgodziłby się na rozbiór Polski. Polska nie była dla Hitlera niezbędna, o czym przekonaliśmy się w 1939r.

Polska uchodziła (jeszcze raz to powtórzę) za głównego sojusznika Rzeszy. Niekiedy trochę kłopotliwego, mającego swoje humory ale jednak sojusznika. Pakt polsko-angielski wywołał w Berlinie konsternację, a następnie prawdziwy szok. Hitler wpadł w szał - poczuł się zdradzony i oszukany przez Polaków. To była reakcja w stylu ,,to ja im tutaj zaproponowałem takie super warunki, zerwałem z tym 200-letnim niemiecko-polskim konfliktem i zamiast kłócić się czyj jest Śląsk lub Pomorze zaproponowałem im swoją przyjaźń, wspóle podzielenie Europy, a oni się na mnie wypieli i jeszcze sprzymierzyli się z Anglikami i Francuzami - jak tak, to ja ich zniszczę i tego gorzko pożałują!". Przekładając to na język życia codziennego, to jest trochę analogiczna sytuacja jak gdybyć podkochiwał się w ślicznej sąsiadce i to pomimo tego, że wasze rodziny się bardzo nie lubią. Przekonałbyś jednak swoją rodzinę, że ona i jej rodzina są jednak fajni, dawałbyś jej prezenty, snuł plany na przyszłość, mówił o małżeństwie. Ona nie mówiła, że tak ale nie mówiła też, że nie, a jako że dała ci parę soczystych buziaków i nawet się z Tobą przespała (vide wspólne zajęcie Czechosłowacji)to jesteś dobrej myśli. Aż tu nagle znajdujesz ją w łóżku z gościem, którego na dodatek bardzo nie lubisz. W takich sytuacjach miłość często zamienia się w nienawiść. Ja nie bronię Hitlera, bo tak jak napisał Sivvy_Brynów, za to co robił po 1939r. osobiście bym go zajebał i to gołymi rękami. Pokazuję tylko jaki mechanizm psychologiczny tutaj zadziałał. Sama niechęć do jakiegoś narodu nie powodowała u Hitlera od razu eksplozji morderczych instynktów. Np. nie znosił Czechów, ale Czesi w czasie wojny żyli sobie spokojnie. Mieli nawet płatne urlopy w fabrykach, a nawet serwowano im pracownicze wycieczki krajoznawcze do Niemiec. No ale on na Czechów nie liczył i dlatego oni go nie rozczarowali.

Wkrótce po podpisaniu sojuszu polsko-angielskiego, ambasador polski w Berlinie Józef Lipski, został poinformowany, że wszystkie propozycje Fuhrera względem Polski są już nieaktualne i nigdy nie zostaną powtórzone. Zamieniliśmy Hitlera na Anglików, Francuzów i (w konsekwencji później) Sowietów. Czy dobrze na tym wyszliśmy? Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie.
 

Z tego co piszesz mógł czuć miętę do Piłsudskiego ale nie do Polski.


Bartek, ale nie masz żadnego powodu żeby tak myśleć. Cała twoja teoria bazuje na tym, co stało się później - wogóle nie bierzesz pod uwagę czynnika czasu, a czas jak opisałem powyżej, może wszystko zmienić. To tak jak byś powiedział, że Stalin jesienią 1939 r. był zwolennkiem istnienia państwa polskiego, no bo przecież pod koniec wojny zgodził sie na odbudowę Polski (ułomnej, całkowicie zdominowanej przez niego, ale jednak). Nie szkodzi, że dokumenty wskazują, że między innymi dlatego Hitler nie zdecydował się na zostawienie Polakom jakiejś państwowości, bo stanowczo sprzeciwił się temu Stalin.
 

Miał swoją wizję Europy i szukał sojuszników do jej wykonania. My nie chcieliśmy z nim iść to związał się z kacapami. Zwykła polityka.


Ok. Dlatego właśnie my też powinniśmy wtedy kierować się ,,zwykłą polityką". Zwykła polityka jest cyniczna, a jej cel jest jeden - maksymalnie dużo korzyści oraz maksymalnie mało strat dla narodu i państwa. Gdybyśmy byli na jakiejś odległej wyspie, to Hitler, Stalin i nie wiem kto tam jescze, mogliby nas pocałować w dupę. Byliśmy jednak tam gdzie byliśmy i psim obowiązkiem naszej polityki powinien być interes naszego narodu. Optymalnie dla nas byłoby razem z Hitlerem zniszczyć lub bardzo osłabić Sowietów, aby ta zaraza raz na zawsze przestała nam zagrażać, a potem razem z anglo-amerykanami wykończyć Hitlera. Wtedy zgarnęlibyśmy pełną pulę.
 

o do punktu 4 to chodziło mi głównie o zachowanie Polaków po wyjściu na jaw holokaustu (nie tylko eksterminacja żydów, ale też niepełnosprawnych, duchowieństwa, itp)


Po pierwsze jak juz pisałem nie jest powiedziane, że wogóle do holokaustu by doszło ale nawet i gdyby, to nie może być powód do rozważań na temat naszych sojuszy. Gdybyśmy zawarli sojusz z Hitlerem, to śmiem twierdzić, że wielu Żydów udałoby się uratować (a może i wszystkich). Nie można budować racjonalnej polityki w oparciu o ,,ojejku! co ludzie powiedzą!". Powiem to bardzo brutalnie: nawet gdyby po podpisaniu sojuszu z Niemcami Hitler wymordował 3 mln. polskich żydów (tak jak to miało miejsce w rzeczywistości), to przynajmniej nie stracilibyśmy 3 mln. ,,rdzennych" Polaków, którzy po odrzuceniu propozycji Hitlera zostali też wymordowani. Jeśli byłaby możliwość uratowania 3 mln. osób, to ja naprawdę nie przejmowałbym się reakcją ludzi, nawet na taki koszmar jak holokaust. Ale jeszcze raz powtarzam: jeśli Polska by przetrwała to ja nie wierzę w wymordowanie 3 mln. polskich Żydów.
 

Historia uczy żeby nie ufać Niemcom.


Tutaj już miejsce na chłodną politykę zaczynają zajmować odczucia, przesądy i stereotypy. Może gdybyśmy zaczęli wtedy z Niemcami współpracować, a nie ciągle wzajemnie się oskarżać, to wyszłoby coś z tego dobrego? No bo nawet jeśli masz rację, to akurat w jednym muszę się zgodzić z Anglikami: kraje nie mają trwałych sojuszy czy sympatii - mają tylko stałe interesy. Anglicy przez przynajmniej 150 lat rywalizowali z Francją i też uważali, że nie można im ufać, a w dwóch ostatnich wojnach byli już głównymi sojusznikami. Takich przykładów można znaleźć mnóstwo.

Uważam, że stosunki polsko-niemieckie nie były wcale takie złe jeśli spojrzymy na to przez pryzmat 1000 lat wspólnej historii. Przez całe wieki granica polsko-niemiecka była najspokojniejszą w Europie. Przez całe wieki w Polsce osiedlały się tysiące Niemców (od średniowiecza do XXw.). Niemcy bardzo szybko się polonizowali, a ci którzy się nie polonizowali i tak byli wierni Rzeczpospolitej. Przypominam, że np. po 2 rozbiorze to mieszkający w Gdańsku Niemcy nie chcieli przez kilka tygodni wpuścić Prusaków do miasta, uważając, że Gdańsk jest ,,perłą Korony Polskiej" a nie Prus. Przypominam, takie nazwiska z okresu już XX w. jak gen.Haller, gen. Anders, gen. Rómel (dowódca obrony Warszawy w 1939), dowódca obrony wybrzeża wiceadmirał Unrug. To wszystko byli Niemcy. W raporcie przygotowanym w końcu wojny (w kwietniu 1945 r.)
dla Himmlera, na temat polskiego ruchu oporu, znalazło się takie zdanie: ,,nasza polityka wobec Polaków spowodowała, że wszyscy wystąpili przeciwko nam, zarówno Polacy jak i spolonizowani Niemcy".

To czy Niemcom można ufać, czy też nie, to temat na kolejną baaardzo dłuuuugą dyskusję, bo musielibyśmy spojrzeć na 1000 lat naszej historii. Można oczywiście znaleźć przykłady każdej tezy, ale uważam, że nie było tak źle. No ale naprawdę to już powinien być inny temat.

Szęśliwego Nowego Roku Bartek! Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich forumowych miłośników historii!

Życzy

Wasz Fuhrer :-)

Użytkownik Fuhrer edytował ten post 01 styczeń 2017 - 02:58


#127 Atest

Atest
  • SK1964
  • LokalizacjaEKSTRAKLASA ALBO ŚMIERĆ

Napisano 01 styczeń 2017 - 11:36

Nigdy sie nie zgodzimy.Mamy całkowicie inne podejście do tematu.
Ja bym nie oddał ziemi pod budowę drogi i nie wyraził zgody na bycie państwem satelickim i popychadlem dla Hitlera,a Ty bierzesz pod uwagę(sam to napisales,ze nie wierzysz w holokaust,ale mógłby jednak mieć miejsce),ze potrafilbys poświęcić miliony ludzi aby uratować innych.
Jakiś czas temu oglądałem program w którym kobieta,ktora przeżyła obóz koncentracyjny opowiadała swoją historie.
Po przybyciu do obozu z dwójka dzieci dostała wybór ,musiała wybrać jednego ze swoich synów,który przeżyje wraz z nią.
Jej nieszczęście jak mówiła polegało na tym ,ze przeżyła holokaust,a jej oboje synowie zginęli ,pomimo,ze takiego wyboru dokonała.
Fuhrer łatwo sie mówi mając przed oczami tylko liczby .

Polska wybierając sojusz z Niemcami byłaby wspolodpowiedzialna za zamordowanie milionów ludzi,bo jestem przekonany,ze do Holokaustu by doszło,może nie na "naszych" terenach ,ale miałby miejsce i chociażby z tego powodu nie wolno było dogadywać sie z tym narodem.
  • LTS lubi to

#128 FC OLKUSZ

FC OLKUSZ
  • SK1964

Napisano 01 styczeń 2017 - 16:24

Nie trzeba daleko szukać, co przynosi kumanie się z Niemcami - patrz Tusk :lol:



#129 Fuhrer

Fuhrer
  • SK1964

Napisano 01 styczeń 2017 - 21:54

Ja bym nie oddał ziemi pod budowę drogi i nie wyraził zgody na bycie państwem satelickim i popychadlem dla Hitlera,a


No i tak właśnie zrobiliśmy. Czy to spowodowało, że uniknęliśmy holokaustu? No chyba nie. Przypominam, że ta wstrząsająca relacja z obozu koncentracyjnego, którą przedstawiłeś poniżej, nastąpiła po tym, gdy właśnie tak jak chcesz, odmówiliśmy Hitlerowi, a nie dlatego, że się z nim sprzymierzyliśmy.

Nie chcieliśmy być popychadłem Hitlera, to zostaliśmy popychadłem Stalina i to przez 50 lat. Stalin nas mordował, deportował, więził. Jeszcze raz powtarzam, Hitler gdy proponował nam sujusz nic nam złego nie zrobił, a jego żądanie budowy drogi wydaje się wręcz śmieszne, w stosunku do tego co straciliśmy w czasie wojny. Odmówiliśmy, to dwa lata później podpisaliśmy sojusz ze Stalinem, który ,,zdążył" już zabrać nam połowę Polski, wymordować tysiące Polaków i tysiące deportować. Po wojnie Polska została państwem satelickim i popychadłem Stalina. Żołnierze wyklęci, Inka, gen. Nil, kto ich mordował? Niemcy? Przez 10 lat po wojnie naszym naczelnym wodzem był sowiecki marszałek, a w całym kraju były placówki NKWD. Nie przypominam sobie aby w jakimś kraju satelickim Hitlera, naczelnym wodzem był przywieziony z Berlina generał, a w miastach były komórki gestapo. Nie zgodziliśmy się na,,oddanie ziemi pod budowę drogi", to oddaliśmy Niemcom i Sowietom cały kraj, do tego ,,dołożyliśmy" jeszcze miliony zabitych, o zniszczeniach materialnych nie wspomnę. Bez kraju staliśmy się również popychadłem państw zachodnich. Anglicy i Francuzi bezczelnie ingerowali nawet w skład naszego rządu na uchodźctwie. To oni decydowali, kto może być polskim premierem, czy naczelnym wodzem. Nie mogliśmy nawet wystąpić na defiladzie zwycięstwa w Londynie, a za pobyt naszych żołnierzy na wyspach mieliśmy jeszcze zapłacić. Rzeczywiście, odmawiając Hitlerowi uniknęliśmy wasalizacji Polski i roli ,,popychadła".
 

Ty bierzesz pod uwagę(sam to napisales,ze nie wierzysz w holokaust,ale mógłby jednak mieć miejsce),ze potrafilbys poświęcić miliony ludzi aby uratować innych. Jakiś czas temu oglądałem program w którym kobieta,ktora przeżyła obóz koncentracyjny opowiadała swoją historie. Po przybyciu do obozu z dwójka dzieci dostała wybór ,musiała wybrać jednego ze swoich synów,który przeżyje wraz z nią. Jej nieszczęście jak mówiła polegało na tym ,ze przeżyła holokaust,a jej oboje synowie zginęli ,pomimo,ze takiego wyboru dokonała.


Atest powiem tak, historię holokaustu znam naprawdę dobrze, bo to jeden z moich ulubionych (chcociaż bardzo bolesnych) tematów z II Wojny Światowej. Czytałem wiele pamiętników, wspomnień, oglądałem albumy, flimy i programy. Hitlerowskie obozy koncentracyjne czy getto, to nie są dla mnie suche, książkowe terminy.
Ja to wszystko po prostu mam przed oczami. Nigdzie nie napisałem, że nie było holokaustu, napisałem natomiast, że nie wierzę, że przybrałby takie rozmiary, gdyby Polska sprzymierzyła się z Hitlerem. Nie mam na to oczywiście dowodów ale mam mocne argumenty, w postaci sytuacji w innych państwach osi (popychadłach Hitlera). Już o tym pisałem, że szansa na przeżycie dla Żydów wynosiła tam 50%. To są historyczne fakty - czyli teoretycznie powinniśmy ocalić połowę polskich Żydów (a to ponad 1,5 mln. osób). Oczywiście to tylko spekulacje, ale żeby spekulować to też trzeba bazować na jakichś przesłankach. Ja bazuję na statystyce z II WŚ dotyczącej państw satelickich Rzeszy, a Ty na przesłance w stylu ,,bo pewnie by tak było".

Już zupełnie nie wiem, gdzie napisałem, że ,,poświęciłbym miliony ludzi żeby uratować innych". Po prostu jeśli mamy ,,do wyboru" śmierć 6 mln. ludzi lub śmierć 3 mln., to wybieram te 3 mln. Szczególnie, że te 3 mln., to nie są jakieś ,,nowe" osoby, tylko osoby, które i tak by zginęły (w ramach tych 6 mln.). To tak jak z tą matką, którą opisałeś: jeśli ma do wyboru śmierć jednego syna lub dwóch, to wybierze jednego. Oczywiście to jest straszny, koszmarny, wręcz nieludzki wybór ale przecież nie poświęci dwójki swoich dzieci.

Pisałeś, że nie zgodziłbyś się na bycie popychadłem Hitlera. Domyślam się, że głównym powodem tego jest właśnie ten bezmiar zbrodni, za którą stoi Hitler. Nie zrobiłbyś tego właśnie ze względu na takie wstrząsające historie, jak z tą matką w obozie. Jednak nie wchodząc w sojusz z III Rzeszą musieliśmy wejść w sojusz ze Zwiąskiem Sowieckim, ale już na znacznie gorszych dla nas zasadach. Inaczej się rozmawia z kimś kto ma swoje państwo i 50 dywizji, a inaczej gdy ma się rząd na uchodźctwie i tylko ruch oporu. No ale nawet nie o tym będę mówić. Hitler wymordował miliony ludzi, ale miliony wymordował też Stalin. Historycy do dziesiaj się spierają, który wymordował ich więcej. Hitler w holokauście wymordował 6 mln. Żydów,a Stalin na Ukrainie przynajmniej też 6 mln. (chociaż wiele źródeł mówi że więcej). Jeśli nie oglądałeś tego linku, w którymś z moich poprzednich postów, to zamieszczam go jeszcze raz:

http://ukraincy.wm.p...nie,579492.html

Poczytaj również wspomnienia ludzi, którzy ten głód przeżyli. Poczytaj jak matki musiały podejmować decyzję, które dziecko ma dostać jedzenie i przeżyć, a które dzieci trzeba skazać na śmierć (podobna sytuacja jak ta opisana przez Ciebie, ale w wersji mega, bo takich decyzji trzeba było podejmować tysiące, a może i miliony). Na śmierć jedną z najstraszniejszych, bo śmierć głodową w wielkich męczarniach. Przeczytaj o tym jak ludzie zjadali dzieci, aby inne mogły mieć chociaż szansę na przeżycie. Tutaj wstrząsający cytat: ,,Jednym z takich przykładów jest sprawa Kseni Bołotnikowej, mieszkanki wsi Sofijówka, która z powodu głodu zaczęła puchnąć. Z powodu braku żywności, braku pomocy z jakiejkolwiek strony, mając na utrzymaniu jeszcze syna, zabiła swoją córkę podrzynając jej gardło. Po zabójstwie położyła jej ciało na ławce, przykryła i poszła spać. Następnego dnia odcięła dziewczynce głowę i włożyła do kotła. Pozostałą część ciała pokroiła na kawałki i zakopała w gnoju."

Powiedz mi Atest czy ludzie, których zamordował Stalin są jacyś gorsi, niż ci zamordowani przez Hitlera? Dlaczego nie możemy być popychadłem Hitlera, a możemy być popychadłem (jeszcze większym i na gorszych warunkach) Stalina. Nie mów mi tylko, że nie powinniśmy być popychadłem ani tego, ani tego, bo historia pokazała, że tak się po prostu nie dało. Albo mogliśmy być z Hitlerem albo ze Stalinem, nie ma jakiejś trzeciej drogi. Szczególnie, że leżymy między Niemcami a Rosją, a nie jesteśmy np. Finlandią. Hmmm...z tą Finlandią, to nie jest dobry przykład (a może własnie bardzo dobry), bo nawet oni leżąc na kole podbiegunowym musieli lawirować pomiędzy Niemcami a Rosją . W odróżnieniu od nas, robili to jednak bardzo umiejętnie i ponieśli niewielkie straty terytorialne, ludnościowe, a po wojnie pomimo pewnych ograniczeń w polityce zagranicznej, mieli o niebo lepszą sytuację od nas.
 

Fuhrer łatwo sie mówi mając przed oczami tylko liczby


No właśnie, łatwo mówić, że nie będziemy czyimś popychadłem, że nie oddamy ziemi pod wiadukt, bo to nie wypada i jest niehonorowe. Popatrz tylko teraz na ludzi, którzy musieli żyć i często umierać, gdy Polska przestała istnieć. Jeśli nie mamy państwa, to kompletnie nikt się o tych ludzi nie upomni. Nawet tak słabe państewko jak Vichy gen. Petaina (którego Hitler zresztą wręcz nienawidził), potrafiło wynegocjować taką przydatną rzecz, jak brak rozstrzeliwania zakładników. Fajnie mówi się o honorze siedząc za biurkiem, tylko że potem umierają konkretni ludzie - czyjeś matki, ojcowie, dzieci.
 

Polska wybierając sojusz z Niemcami byłaby wspolodpowiedzialna za zamordowanie milionów ludzi,bo jestem przekonany,ze do Holokaustu by doszło,może nie na "naszych" terenach


Po pierwsze jak już mówiłem mamy tu tylko Twoje ,,przekonanie", po drugie jeśli doszłoby nie na ,,naszych" ziemiach, to nie widzę tu naszej ,,współodpowiedzialności". Nie wiem czy ktoś oskarża Włochów lub Bułgarów o holokaust. Po trzecie, gdybysmy mieli taką sytuację, że odmówiliśmy Hitlerowi, co spowodowało upadek Polski, liczne nasze cierpienia ale przynajmniej większość Żydów przeżyła, bo jakimś dziwnym trafem Hitler bez Polaków nie potrafił tych Żydów mordować. No to wtedy na moją sugestię, że powinniśmy się z nim sprzymierzyć aby ratować Polskę, mógłbyś powiedzieć: ,,nie mogliśmy tego zrobić, bo może wygralibyśmy politycznie, ale wtedy wymordowalibyśmy Żydów, szczególnie że w krajach współpracujących z Hitlerem piece krematoryjne pracowały non-stop." No ale w czym mielibyśmy pogorszyć los Żydów, którzy i tak byli przez Hitlera wymordowani bez nas? Gorzej być już naprawdę nie mogło i jeśli coś mogłoby się zmienić to tylko na lepiej. Przecież w tym temacie niczym nie ryzykowalibyśmy: są racjonalne podstawy sądzić, że wielu Żydów by przeżyło (o Polakach nie wspomnę), a jeśli nawet nic by się nie poprawiło, to ryzykujemy co najwyżej kilkoma artykułami w zachodniej prasie jak to źli Polacy pomagali Hitlerowi. I tak zresztą non stop słyszymy o ,,polskich obozach" a nie np. o Węgierskich czy Rumuńskich (sojusznicy Hitlera).

Użytkownik Fuhrer edytował ten post 02 styczeń 2017 - 02:19

  • Buziol lubi to

#130 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 01 styczeń 2017 - 22:26

Hitlerowi marzyła się Rzesza aż po Ural i do tego celu nas potrzebował. Dużo większe szanse miał na pobicie Stalina razem z nami więc tak oceniam jego przyjacielskie gesty. Zwykła polityka. Nasza odmowa popsuła mu plany. 
 
Jak wyglądałby nasz sojusz z Rzeszą? Bylibyśmy równorzędnymi sojusznikami czy mielibyśmy ich słuchać? Niemcy były silniejsze więc wiadomo. 
 
Co ze zdobytymi ziemiami wschodnimi? Przypadłyby Niemcom czy nam? Prędzej czy później Niemcy i tak chcieliby zapanować nad nami. Zyskalibyśmy więc kilka lat czasu, ale czy spokoju? Hitler pewnie chciałby jak najszybciej uderzyć na ZSRR, co też spowodowałoby ogromne straty w naszym wojsku.
 
Co do holokaustu to nie chodzi o samych żydów. W mein kampf Niemcy to rasa panów. To ideologia eugeniczna czyli każdy kaleki czy niepełnosprawny albo "podludź" - do eksterminacji albo ciężkich robót. (Aktion T4 - 200 tyś zamordowanych upośledzonych).  
 

Nie można budować racjonalnej polityki w oparciu o ,,ojejku! co ludzie powiedzą!". 

 

Hitler i Stalin pewnie myśleli podobnie  :chamisko:

 

Tu nie chodzi o przejmowanie się opiniami ludzi tylko o przyzwoitość i moralność. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić polskiego międzywojennego społeczeństwa dającego przyzwolenie na eksterminację ich rodzin, znajomych, kolegów. 

 

Tutaj już miejsce na chłodną politykę zaczynają zajmować odczucia, przesądy i stereotypy. 

 

Akurat historia a nie przesądy.

 

Ok. Dlatego właśnie my też powinniśmy wtedy kierować się ,,zwykłą polityką". Zwykła polityka jest cyniczna, a jej cel jest jeden - maksymalnie dużo korzyści oraz maksymalnie mało strat dla narodu i państwa. Gdybyśmy byli na jakiejś odległej wyspie, to Hitler, Stalin i nie wiem kto tam jescze, mogliby nas pocałować w dupę. Byliśmy jednak tam gdzie byliśmy i psim obowiązkiem naszej polityki powinien być interes naszego narodu. Optymalnie dla nas byłoby razem z Hitlerem zniszczyć lub bardzo osłabić Sowietów, aby ta zaraza raz na zawsze przestała nam zagrażać, a potem razem z anglo-amerykanami wykończyć Hitlera. Wtedy zgarnęlibyśmy pełną pulę.

 

Zawsze byliśmy dymani czy to przez wschód czy zachód dlatego zawsze trzeba dbać tylko o swoje interesy. Czy sojusz z Hitlerem by nas uratował? Nie wiem, dlatego tylko sobie gdybamy. Hitler był znany ze swoich przekonań przed wojną, dlatego sojusz z nim nie był taką zero-jedynkową oczywistością.

 

Wzajemnie Spokojnego 2017.


Bóg, Honor, Ojczyzna.

#131 Fuhrer

Fuhrer
  • SK1964

Napisano 02 styczeń 2017 - 01:44

Hitlerowi marzyła się Rzesza aż po Ural i do tego celu nas potrzebował. Dużo większe szanse miał na pobicie Stalina razem z nami więc tak oceniam jego przyjacielskie gesty. Zwykła polityka. Nasza odmowa popsuła mu plany.


Masz rację, a zarazem nie masz. :-) Rzeczywiście z nami byłoby mu łatwiej i ,,to się mogło udać". 40-50 polskich dywizji to przynajmniej 1,5 mln. ludzi, którzy mogli przeważyć szalę zwycięstwa na rzecz państw osi. Szczególnie, że wiemy w jak fatalnym stanie była armia sowiecka na przełomie lat 30/40. No ale Hitler kierował się w polityce nie zdrowym rozsądkiem ale własnymi emocjami. Jeśli kogoś nie lubiał, to albo wyraźnie dawał mu to do zrozumienia albo w najlepszym razie niechętnie tolerował. Przykładem mogą być tutaj Węgrzy - Hitler ich wręcz nienawidził. Było to pokłosie monarchi austro-węgierskiej (gdzie Hitler się bądź co bądź urodził) gdzie austriaccy niemcy uważali Węgrów za wiecznych buntowników i wichrzycieli. Gdy Hitler planował inwazję na ZSRR stwierdził, że nie życzy sobie żadnych węgierskich oddziałów u boku Niemców na froncie. Dopiero jakiś niemiecki generał (nie pamiętam nazwiska) przekonał go, że każda dywizja się przyda i dopiero wtedy ,,łaskawie" zgodził się na udział wojsk węgierskich w operacji Barbarossa. Mógł tą wojnę wygrać nawet bez nas, bo po tym co Stalin i jego komuniści wyprawiali w ZSRR, ludzie mieli tego już naprawdę dość. To co ludzie wycierpieli tam przez 20 lat komunizmu jest wręcz niewyobrażalne (np. o Wielkim Głodzie pisałem już wyżej). Przecież gdy Niemcy wkraczali do sowieckich wsi, miast i miasteczek to ludzie często witali ich kawiatami i transparentami w stylu ,,Gitlier Oswoboditiel!" (cholera nie mam tutaj ruskiego alfabetu). Gdyby Hitler kierował się zdrowym rozsądkiem a nie swoimi uprzedzeniami do ,,wschodnich podludzi" to ogłosiłby się rzeczywiście wybawcą narodów ZSRR od komunistycznego jarzma i mógłby liczyć na ogromne poparcie miejscowej ludności. Nawet w Moskwie w październiku 1941r. doszło do kilkudniowych rozruchów. Reasumując: czy ktoś wyrachowany nie chciałby na froncie jakichś dywizji ,,bo ich nie lubi"? Czy ktoś wyrachowany nie udawałby przynajmniej przyjaciela miejscowej ludności, chociażby na zasadzie ,,jak wygram, to wtedy przestanę być ich przyjacielem i się za nich wezmę".

Dlatego uważam, że gdyby Hitler nienawidził Polaków, to albo wogóle od razu chciałby nas najechać albo jakoś łaskawie pozwoliłby nam wegetować, ale na pewno nie proponując tego co proponował i nie robiąc tego co robił. Przecież on biegał wokół nas jak z piórkiem w dupie. Trudno mi sobie wyobrazić Hitlera (już chyba prędzej uwierzyłbym w Stalina), że nienawidząc kogoś, odwalał przez tyle lat taki cyrk pod nazwą ,,a teraz udaję przyjaźń z Polakami, bo mi się to opłaca". Ba! Udawałby nawet przed swoimi najbliższymi współpracownikami. Nawet w najtajniejszych naradach w kancelarii Rzeszy nie powiedział: ,,a tak wogóle panowie, to z tymi Polakami to taka ściema - później się nimi zajmiemy". Dodajmy, że Hitler uwielbiał snuć futurystyczne wizje jak Europa ma wyglądać w przyszłości i ten temat by się na pewno pojawił.
 

Jak wyglądałby nasz sojusz z Rzeszą? Bylibyśmy równorzędnymi sojusznikami czy mielibyśmy ich słuchać? Niemcy były silniejsze więc wiadomo.


Oczywiście, że nie bylibyśmy równorzędnym partnerem. Pozycja państw osi względem Berlina zależała od ich wielkości i potencjału (co nie jest oczywiście zaskoczeniem). Inna była pozycja jakiegoś efemerycznego państewka pokroju Słowacji, a inna Włoch. Przypominam, że Włochy podejmowały samodzielne decyzje nawet dotyczące rozpoczęcia wojny. Musolini zaatakował Grecję nie tylko nie konsultując, ale wręcz zatajając to przed Niemcami. W Berlinie zapanowała wtedy kompletna konsternacja. W sumie skończyło się to tym, że Włosi dostali od Greków w dupę i Hitler musiał swojego sojusznika ratować. No ale wejźmy nawet taki niewielki kraj jak Bułgaria (słowiański, a Hitler nie lubiał Słowian). Bułgarzy powiedzieli Niemcom ,,nie" w temacie wydania bułgarskich Żydów, ale powiedzieli też ,,nie" w temacie wojny przeciwko ZSRR i nie wysłali swoich wojsk na Sowietów. Malutka Bułgaria ( wtedy miała może z 6-7 mln. ludzi) mówi Berlinowi, że nie pójdzie z nim na wojnę, nie wyda Żydów i co się dzieje? Nic. Czy Hitler ich za karę najeżdża? Nie. My mielibyśmy status zdecydowanie bliżej Włoch niż Słowacji czy Bułgarii. A biorąc pod uwagę jakość naszej armii i włoskiej, to kto wie czy nie wyższy.

Oczywiście najlepiej nie być niczyim satelitą ale na Boga, pokaż mi jak mieliśmy to wtedy zrobić. Albo mogliśmy być satelitą Berlina mając stosunkowo niezłą pozycję, albo nie było by nas wogóle i nie mielibyśmy nic z wyjątkiem milionów trupów, a potem bylibyśmy już satelitą Moskwy ale już na dużo gorszzych warunkach. O ile nawet Bułgaria (a także Węgry, czy Rumunia) mogła powiedzieć Niemcom że kogoś nie wyda, to ciekawe czy jakiekolwiek państwo ,,demokracji ludowej" mogło powiedzieć Moskwie, że kogoś nie wyda.
 

Co ze zdobytymi ziemiami wschodnimi? Przypadłyby Niemcom czy nam?


Część miała przypaść nam, a część (większa) Niemcom.
 

Prędzej czy później Niemcy i tak chcieliby zapanować nad nami.


Bartek ale to znowu taki argument z serii ,,bo mnie się tak wydaje". Np. Rumunia za udział w wojnie miała odzyskać Bessarabię i dostać ekstra trochę ziem nad Morzem Czarnym na czele z Odessą. Rumuni te ziemie dostali i Niemcy im ich nie odebrali. Oczywiście możesz powiedzieć, że nie zabrali, bo zdążyli wcześniej przegrać wojnę ale naprawdę nie ma żadnych podstaw żeby twierdzić, że chcieli im je odebrać. Oczywiście nigdy nic do końca nie wiadomo, ale lepsze jest oddanie całego swojego terytorium, poświęcenie milionów zabitych, bo za ileś tam lat może się okazać, że Hitler nie dotrzyma słowa?
 

Zyskalibyśmy więc kilka lat czasu, ale czy spokoju? Hitler pewnie chciałby jak najszybciej uderzyć na ZSRR, co też spowodowałoby ogromne straty w naszym wojsku.


Po pierwsze każdy rok bez koszmaru okupacji byłby na wagę złota. Kiedy Hitler biłby się z Francuzami, w Warszawie ludzie chodziliby do kina, siedzieli w kawiarniach, dzieci chodziły do szkół, a studenci na uczelnie. Robilibyśmy to, co robiono w Paryżu czy Londynie, gdy my umieraliśmy na froncie w 1939, w czasie egzekucji w Palmirach czy Katyniu.

Do wojny z Sowietami by doszło pewnie najdalej w 1941 r. (tak jak stało się to w rzeczywistości). No ale teraz mam pytanie: jaka wojna jest dla nas ,,bezpieczniejsza"? Czy taka, w której to my atakujemy z Niemcami Sowietów, czy taka, w której Niemcy z Sowietami atakują nas? Tutaj nie można było stanąć z boku i powiedzieć: ,,to teraz sami się bijcie". Dodajmy, że w tej wojnie bylibysmy przecież w dużo lepszej sytuacji. Bylibyśmy do tej wojny na pewno zdecydowanie lepiej przygotowani. Lepiej uzbrojeni (nawet dozbrojeni przez Niemców), w pełnych stanach osobowych (przypominam, że w 1939 r. na skutek nacisków naszych zachodnich ,,sojusznków", żeby nie ,,drażnić" Hitlera, nasza pierwsza mobilizacja została odwołana. Następnego dnia zarządzono ją ponownie ale zapanował ogromny chaos i nie zdążono już jej w pełni przeprowadzić. Stany osobowe naszych dywizji były na poziomie 75% i tych kilkusettysięcy żołnierzy na froncie zabrakło).
Na dodatek to my znalibyśmy datę ataku. Można również domniemywać, że nas też ludzie witaliby tam kwiatami i poddawałyby sie nam całe dywizje. Śmiem twierdzić, że nasi żołnierze nie mordowaliby miejscowych, bo znaczna część polskiej armii to byliby Żydzi czy Ukraińcy (ale oczywiście nie wierzę też, że mordowaliby Polacy) Podejrzewam, że wchodzilibyśmy w ich terytorium jak w masło. W jakim stanie była w tym okresie armia sowiecka pokazuje przykład wojny zimowej z Finlandią, w której niewielka armia fińska wytłukła milion czerwonoarmistów.
 

Co do holokaustu to nie chodzi o samych żydów. W mein kampf Niemcy to rasa panów. To ideologia eugeniczna czyli każdy kaleki czy niepełnosprawny albo "podludź" - do eksterminacji albo ciężkich robót. (Aktion T4 - 200 tyś zamordowanych upośledzonych).


No zgadza się ale co mielibyśmy w związku z tym zrobić? Dlatego że Hitler i naziści mordowali osoby niepełnosprawne, chorych psychicznie itp. to też mamy dać się wymordować , mamy dać unicestwić Polskę? A może mieliśmy się poddać Stalinowi, który był w stanie zagłodzić 6 mln. swoich ludzi?

Gdyby to jeszcze ulżyło w cierpieniach tych ludzi, to być może warto by się poświęcić (choć jest to teza bardzo ale to bardzo kontrowersyjna). Przecież Hitler nie powiedział: ,,jak wejdziecie ze mną w sojusz to będę mordował niepełnosprawnych a jak nie wejdziecie to zostawię ich w spokoju". Czy z nami czy bez i tak by ich mordował, ale tutaj przynajmniej uratowalibyśmy naszych chorych. Tak na marginesie, Niemcy w pewnym momencie wycofali się z tego mordowania osób upośledzonych, bo były duże protesty w ich własnym społeczeństwie.

Bartek, ja jeszcze raz wrócę do zbrodni Stalina. O tym co się działo w ZSRR za jego panowania można by pisać bardzo długo. Sam ten wielki głód, o którym już wspominałem to jest koszmar sam w sobie. Anglicy i Amerykanie wiedzieli co się tam działo (nawet Churchill wspominał o tym w swoich pamiętnikach). Czy to spowodowało, że Anglicy i Amerykanie (cywilizowane narody) odmówiły sojuszu ze Stalinem? Czy uznali, ze z bandytą się nie rozmawia? Rozmawiali z nim, siedzieli przy jednym stole (i nawet się z nim fotografowali), byli sojusznikami, nawet gdy mordował i więził innych sojuszników (Katyń, akcje przeciwko AK itp.). Następnie najwierniejszego sojusznika ,,który nigdy się nie poddał" oddali w jego łapy i to pomimo tego, że ten sojusznik miał brytyjskie ,,gwarancje" swojej niepodległości. Wszyscy mogą się układać ze zbrodniarzami, tylko nie my. Jeszcze gdyby dało zachować sie to dziewictwo i nawet kosztem milionów nie być ,,niczyim popychadłem", ale nie dało się, jak nie z Hitlerem, to musielismy dogadywać się ze Stalinem.
 

Tu nie chodzi o przejmowanie się opiniami ludzi tylko o przyzwoitość i moralność. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić polskiego międzywojennego społeczeństwa dającego przyzwolenie na eksterminację ich rodzin, znajomych, kolegów.


Ja też nie potrafię sobie tego wyobrazić, dlatego uważam, że gdybyśmy podpisali pakt z Hitlerem, to holokaustu w tej wersji z jakiej znamy go z historii by nie było. Nikt tak po prostu Niemcom Żydów nie wydawał (mówię o sojusznikach Hitlera) i nie wierzę, że Polacy by wydawali. Skoro mogła odmówić malutka Bułgaria, to tym bardziej tak ważny sojusznik jak Polska - mająca 50 bitnych dywizji.
 

Zawsze byliśmy dymani czy to przez wschód czy zachód dlatego zawsze trzeba dbać tylko o swoje interesy


I tutaj pełna zgoda.

Użytkownik Fuhrer edytował ten post 03 styczeń 2017 - 01:31

  • Przemosz, paulek i Jarecki567 lubią to

#132 ToJa

ToJa
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 02 styczeń 2017 - 20:21

Tyle że nie wchodząc w sojusz z Hitlerem i zwracając się w stronę Francji i Anglii polski rząd nie wiedział że sojusznicy się na nas wypną, a później jeszcze sprzedarzą Stalinowi. My to wiemy dopiero po fakcie. Polska w przededniu wojny to taki trochę bohater tragiczny, jak Antygona, ma dwa wyjścia do wyboru ale co by nie wybrała to i tak będzie źle. 

 

A rozważając ciagle takie gdybania apropo holokaustu zaraz dojdziemy do wniosku, że tak na prawdę to nasza wina, bo gdybyśmy stanęli ramię w ramię z Hitlerem on nie wymordowałby tylu Żydów i innych nacji...


Ja to w sumie dobra dziewczyna jestem. 
Tylko ludzie czasem mnie wkur*iają...


#133 Runner

Runner
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 02 styczeń 2017 - 20:29

Z prawdziwym zainteresowaniem przeczytałem dyskusję.

Tak jak pisze duża część osób uważam, że trzeba było wejść w sojusz z Niemcami choćby z pozycji taktycznych, byle tylko odwlec jak najdalej wybuch wojny na naszym terytorium.

 

Wtedy naprawdę była duża szansa na modernizację armii zaplanowaną do 1942r. W 1939 najwięcej zrobiono w dziedzinie artylerii i tu było widać jakość (jak choćby słynne działo ppanc 37 mm). W produkcji były nowe samoloty (we wrześniu w końcowej fazie produkcji było 40 "Wilków", był kapitalny projekt "Żbik, planowany następca Łosia itd), bardzo udane modyfikacje np tankietek TKS, inne projekty czołgów, do tego zaplecze przemysłowe (600 zakładów w budowie i kolejnych 300 planowanych w COP).

Natomiast co do kwestii żydowskiej. Fuhrer, mimo wszystko jednak jeśli plan eksterminacji Żydów istniał (a na pewno kwestia żydowska była dla nazistów paląca), to niestety Polska była w samym centrum tego szamba. Wszystko to ze względu na bardzo liczną grupę osób tej narodowości, pamiętajmy, że połowa Żydów zgładzonych podczas wojny była obywatelami polskimi. Logistycznie Holokaust musiał się odbyć na polskim terytorium. Gdyby tylko odbyło się to za polskim, niechby nawet i cichym przyzwoleniem, to do dziś byśmy nie wypłacili się z odszkodowań.

 

Właśnie dlatego, że Polska miała i ma spory potencjał, a jednocześnie nie jest światowym graczem, nadaje się idealnie na oskarżenia o zagładę Żydów, co zresztą i dziś ma miejsce. Nikogo na Zachodzie nie interesuje, że skoro było ich tutaj tak dużo, to mieli może lepsze warunki do życia niż gdzie indziej. Natomiast nikt też dziś nie oskarża Łotyszy (jedni z bardziej zdemoralizowanych grup wśród strażników obozów koncentracyjnych), Estończyków. Podobnie z Austriakami (stanowili jakieś 10-15% stanów osobowych jednostek wojskowych, a wśród ściganych zbrodniarzy nazistowskich 25%!) czy z Holendrami. Te kraje są po prostu zbyt małe i mieszka w nich stosunkowo niewielu ludzi.

 

Podobnie nie lekceważyłbym również naprawdę istniejących nastrojów antyniemieckich w społeczeństwie. W Waffen SS istniały jednostki, choćby wielkości kompanii złożone z obywateli podbitych państw. Były pułki holenderskie, francuskie, norweskie i duńskie, były albańskie i bośniackie, ukraińskie, z republik bałtyckich, no po prostu wszystkich. Nawet jakaś próba powołania brytyjskiego korpusu była. Poza jednym wyjątkiem - polskich oddziałów nie stworzono nawet na poziomie plutonu.

 

I jeszcze jedna kwestia, skoro już popuszczamy wodze fantazji - Kresy i tereny przyłączone, stanowiące ziemie dzisiejszej Ukrainy. Zdobycie to jedno, ale utrzymanie tych ziem, gdzie polska armia była wykrwawiona na Ost-froncie, gdzie cały ukraiński szowinizm zostałby skierowany na niszczenie polskości, powstałby ruch oporu. Mam oczywiście świadomość, że Wołyń mieliśmy i tak, że tych przedwojennych terenów nie obroniliśmy, a tak może chociaż Lwów by został w polskich granicach...

 

Temat jest bardzo ciekawy, wielowątkowy, historia alternatywna jest literatura SF, ale dziękuję wszystkim za to, że mogłem tu dowiedzieć się o nowych faktach, o których nie wiedziałem lub nie dotarłem do nich.

 

Wszystkiego dobrego w 2017!


  • Fuhrer lubi to

#134 Runner

Runner
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 02 styczeń 2017 - 20:33

Tyle że nie wchodząc w sojusz z Hitlerem i zwracając się w stronę Francji i Anglii polski rząd nie wiedział że sojusznicy się na nas wypną, a później jeszcze sprzedarzą Stalinowi. My to wiemy dopiero po fakcie. Polska w przededniu wojny to taki trochę bohater tragiczny, jak Antygona, ma dwa wyjścia do wyboru ale co by nie wybrała to i tak będzie źle.

O nie, każdy miał swój wywiad, Polska również, i to wcale nie taki słaby.

O potencjale wojskowym naszych "sojuszników" polscy politycy wiedzieli. Francja i Anglia nie były w stanie zaatakować Niemców, bo nie mieli po prostu czym. I choć Blitzkrieg był pojęciem nieznanym i nikt nie był w stanie pojąć, że możemy upaść tak szybko, to polscy wojskowi zdawali sobie sprawę z przewagi Niemiec. Nikt też chyba nie oczekiwał, że wytrzymamy np. pół roku. Pomoc zachodnich aliantów była absolutnie kluczowa. Na co liczyli polscy politycy w 1939 - nie wiem.


  • Fuhrer i suchy1985 lubią to

#135 terror

terror
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 02 styczeń 2017 - 20:44

Na Ukrainie montowano bataliony policji składające się z Polaków. Wiec, z tym brakiem polskiego plutonu trochę Cię poniosło Runner.

"Jesteśmy naszymi przodkami, naszymi mistrzami, naszymi starszymi. Jesteśmy naszymi książkami, naszymi obrazami, naszymi posągami, naszymi krajobrazami"  -  Charles Maurras

 


#136 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 02 styczeń 2017 - 21:10

Widzisz Fuhrer, różnimy się tym, że ja uważam że Hitler grał przyjaciela, a ty że chciał nim być. Wierzysz w jego dobre intencje, a ja nie. Mówisz mi że mam argumenty typu "bo mnie się tak wydaje" ale twoje są takie same. Nie mamy możliwości poznania alternatywnych scenariuszy więc tylko gdybamy. Może do dziś rządzilibyśmy Europą razem z Hitlerem, a może Usa by nas w 1945 zbombardowało atomówkami. A może byśmy ze Stalinem zawalczyli przeciw Hitlerowi itp.

ToJa dobrze napisała o Antygonie.

Co do Stalina to wiem o jego czystkach, głodzie, zamordyzmie itp i uważam go za największego skurwiela 20 wieku.
Bóg, Honor, Ojczyzna.

#137 suchy1985

suchy1985
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 02 styczeń 2017 - 22:37

O nie, każdy miał swój wywiad, Polska również, i to wcale nie taki słaby.

O potencjale wojskowym naszych "sojuszników" polscy politycy wiedzieli. Francja i Anglia nie były w stanie zaatakować Niemców, bo nie mieli po prostu czym. I choć Blitzkrieg był pojęciem nieznanym i nikt nie był w stanie pojąć, że możemy upaść tak szybko, to polscy wojskowi zdawali sobie sprawę z przewagi Niemiec. Nikt też chyba nie oczekiwał, że wytrzymamy np. pół roku. Pomoc zachodnich aliantów była absolutnie kluczowa. Na co liczyli polscy politycy w 1939 - nie wiem.

Francja miała swoją linię maginota i na niej opierała się cała doktryna obronna... mieli czym zaatakować, gdyby zaraz po wybuchu wojny Francja uderzyła na niemcy wówczas byłby to koniec Hitlera, Wehrmaht osiągnął swój szczyt potęgi w 1941r



#138 Runner

Runner
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 02 styczeń 2017 - 23:55

Na Ukrainie montowano bataliony policji składające się z Polaków. Wiec, z tym brakiem polskiego plutonu trochę Cię poniosło Runner.

Policja była, o granatowej policji kolega nie słyszał? Ale policji nie skierujesz do działań okołofrontowych i do walki. A chodziło o jednostki wojskowe. Polskich w Waffen SS nie było.

 

Francja miała swoją linię maginota i na niej opierała się cała doktryna obronna... mieli czym zaatakować, gdyby zaraz po wybuchu wojny Francja uderzyła na niemcy wówczas byłby to koniec Hitlera, Wehrmaht osiągnął swój szczyt potęgi w 1941r

Nie mieli. Żeby zaatakować, trzeba mieć broń ofensywną. Mieli myśliwce przydatne do defensywy, niezłą piechotę i artylerię. Ale czołgów do prowadzenia działań zaczepnych (szybkich i dobrze uzbrojonych) ani trochę, bombowców praktycznie też nie. Oczywiście, we wrześniu 1939 stosunek dywizji był coś koło 100:25 na tym froncie, ale nie zmienia to faktu, że broni do prowadzenia szeroko zakrojonych działań ofensywnych ta armia nie posiadała.

Nawiasem mówiąc, szczyt produkcji przemysłowej dla Wehrmachtu osiągnięto w 1944. Taka ciekawostka:)



#139 terror

terror
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 03 styczeń 2017 - 00:27

Policja była, o granatowej policji kolega nie słyszał? Ale policji nie skierujesz do działań okołofrontowych i do walki. A chodziło o jednostki wojskowe. Polskich w Waffen SS nie było.

Chwileczkę, pisałeś o oddziałach ochotniczych. Granatowa Policja nie była formacją ochotniczą, tylko przymusową. 202 Batalion był większości ochotniczy i miał również dokonania frontowe. Gdyby nie dobrze rozwinięta patryzantka POlska na kresach wschodnich, Batalion by sie nie rozpadł, tylko rozwijał. (większość Polaków po kilku miesiącach służby wolała zdezerterować i wejść pod dowództwo AK)


Użytkownik terror edytował ten post 03 styczeń 2017 - 00:35

"Jesteśmy naszymi przodkami, naszymi mistrzami, naszymi starszymi. Jesteśmy naszymi książkami, naszymi obrazami, naszymi posągami, naszymi krajobrazami"  -  Charles Maurras

 


#140 Edy

Edy
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 03 styczeń 2017 - 00:29

Natomiast co do kwestii żydowskiej. Fuhrer, mimo wszystko jednak jeśli plan eksterminacji Żydów istniał (a na pewno kwestia żydowska była dla nazistów paląca), to niestety Polska była w samym centrum tego szamba. Wszystko to ze względu na bardzo liczną grupę osób tej narodowości, pamiętajmy, że połowa Żydów zgładzonych podczas wojny była obywatelami polskimi. Logistycznie Holokaust musiał się odbyć na polskim terytorium. Gdyby tylko odbyło się to za polskim, niechby nawet i cichym przyzwoleniem, to do dziś byśmy nie wypłacili się z odszkodowań.

Zwrócę uwagę na istotny - a całkowicie pominięty w tej dyskusji - aspekt eksterminacji Żydów na terytoriach okupowanych przez Niemców. 

W latach 1933-39 roku, z całego Reichu, systematycznie powiększanego o Austrię, Czechy, uciekają przed nazizmem do wolnej Polski" jakoby miliony (?) Żydów. Olbrzymia większość z nich zostanie zgładzona na początku lat 40-tych mając już polskie papiery. 


  • Fuhrer lubi to

MCMLXIV  :szpada:


#141 Fuhrer

Fuhrer
  • SK1964

Napisano 03 styczeń 2017 - 06:10

Tyle że nie wchodząc w sojusz z Hitlerem i zwracając się w stronę Francji i Anglii polski rząd nie wiedział że sojusznicy się na nas wypną, a później jeszcze sprzedarzą Stalinowi. My to wiemy dopiero po fakcie


W sumie już to wyjaśnili koledzy, ale dodam jeszcze coś od siebie. Dla wszystkich przywódców w Europie (mocarstw zachodnich, Stalina, Mussoliniego, a nawet króla Rumunii)stało się jasne, że wejście w sojusz z Anglią i Francją oznacza niemieckie uderzenie na Polskę. To, że stało się jasne wynika z dokumentów z tego okresu(włoskich, rumuńskich, angielskich czy francuskich). Hitler nie zaatkowałby Zachodu mając wrogą sobie Polskę na wschodzie. Stało się też oczywiste, że Hitler dogada się ze Stalinem i nagle skazani jesteśmy na wojnę na dwa fronty. Hitler wiedział, że Zachód się nie ruszy, wiedział to również Piłsudski mówiąc, że ,,zdegenerowany Zachód nam nie pomoże". Wszystkie polskie działania dyplomatyczne z lat 30-tych wskazywały jasno, że Francja się nie ruszy (liczenie na pomoc Anglii to już wogóle kosmos, bo nie wiem jak w 1939r. wogóle mogliby nam pomóc).

Jeszcze raz powtarzam, że celem Zachodu było skierowanie niemieckiego uderzenia nie na Francję ale na Polskę, a po jej upadku, Anglia i Francja otrzymywały swoję wymarzoną granicę niemiecko-rosyjską. Polityka angielska od wieków bazowała na wygrywaniu przeciwko sobie mocarstw europejskich (Francji, Niemiec, Rosji) i Polska od początku Anglikom nie pasowała. Przypominam, że to oni wymyślili tą linię Cursona, mówili, że oddanie Polsce Śląska to jak danie małpie zegarka. Dla Francji natomiast, od wojny z Prusami w 1870r. najważniejszym sojusznikiem była Rosja. Tylko dlatego, że Imperium Carów rozsypało się kompletnie, popierali oni Polskę po pierwszej wojnie światowej, ale mówili o nas ,,sojusznik zastępczy".

Oczywiście Beck mógł się łudzić, że teraz będzie inaczej ale wszystkie dane, które Warszawa posiadała wskazywały, że Anglicy zupełnie nie są przygotowani do wojny, a Francuzi w razie konfliktu polsko-niemieckiego, nie chcą zaatkować Hitlera. O rozmowach polsko-francuskich na ten temat już gdzieś pisałem, ale jako rodzynek zacytuję, co ambasador francuski w Warszawie (Noel) pisał do Paryża: ,,rzeczą najważniejszą jest usunąć ze zobowiązań pomocy, które wzieliśmy na siebie, ich charakter automatyczności, co mogłoby pozbawić rząd francuski wszelkiej swobody decyzji w dniu, w którym Polska znajdzie się w wojnie z Niemcami, i zmusić nas do udziału w tej wojnie". Szef dyplomacji Francji (Bonnet) uspokajał go jednak: ,,umowy nasze z Polską zawierają dostateczne luzy, aby w każdym wypadku uchronić nasz kraj od wojny".

Beck mógł tej korespondencji nie znać, ale od początku było widać, że ,,coś jest nie tak". Kompletnym fiaskiem zakończyły się jeszcze w kwietniu 1939r, rozmowy polsko-angielskie na temat nadania temu sojuszowi jakichś konkretnych ram. Po wielu polskich staraniach, dopiero 19 maja Francuzi (z dużymi oporami) zgodzili się do podjęcia ofensywy przeciwko Niemcom piętnastego dnia po ogłoszeniu u siebie moblizacji. Ten protokół wojskowy miał wejść w życie, dopiero po podpisaniu stosownej umowy politycznej przez rząd francuski. No ale podpisania jej rząd francuski odmówił. Podpisał ją dopiero....4 września 1939r. Rozmowy francuskiego sztabu generalnego z Polakami, przebiegały tak aby nic nie ustalić. Szef sztabu francuskiego Gamelin, uważał zresztą (jak większość francuskich elit), że poważna walka z Niemcami na dwa fronty może być tylko w oparciu o Sowiety. Z każdym dniem, z każdym tygodniem tego ,,sojuszu" stawało się jasne, że pomoc nie nadejdzie. Francuzi i Brytyjczycy uparcie blokowali jakiekolwiek konkretne ustalenia sztabowe.Zamiast konkretów, jak współdziałanie sił sojuszniczych ma wyglądać, Polacy słyszeli tylko ,,będzie dobrze, pomożemy". Przecież tacy Brytyjczycy nie mieli wtedy nic: ani służby wojskowej, lotnictwa, broni pancernej. Podejrzewam, że w starciu sił lądowych Polska armia by z Brytyjczykami wygrała. Przecież nawet gdyby Polska nie miała swojego wywiadu wojskowego (a miała), to i tak Beck powinien to wiedzieć, że Anglicy są do wojny zupełnie nieprzygotowani i szukają jelenia, który zamiast nich, przyjmie na klatę uderzenie niemieckiego pociągu.

Tak jak nie potrafiliśmy od Zachodu wydusić jakichkolwiek konkretnych zobowiązań w temacie pomocy wojskowej, tak i nie mogliśmy się doprosić pożyczek na dozbrojenie armii (przypominam, że Niemcy proponowali nam to w pakiecie, a część uzbrojenia mieliśmy nawet dostać za darmo). Cytat: ,,Negocjacje zaplątały się na teoretycznych rozważaniach na temat systemu walutowego, statusu Banku Polskiego itp.". To pisał sam Beck. Do porozumienia nie doszło. Dopiero 2 sierpnia Brytyjczycy przyznali Polsce...9 mln. funtów (chcieliśmy 60 mln.). Dodajmy, że większą kwotę Anglicy pożyczyli wtedy Turcji. Oczywiście i tak nie udało się już tych pieniędzy wykorzystać, podobnie jak kredytu 430 mln. franków przyznanych przez Paryż...18 sierpnia. Tylko po co nasi ,,sojusznicy" mieli ładować w nas pieniądze, skoro i tak szliśmy ,,na odstrzał". Nawet pewnie tych stosunkowo niewielkich kwot by nam nie przyznali ale obawiali się, że się zorientujemy co się dzieje i jeszcze dogadamy z Hitlerem. Jak sojusznicy mogą nie powiadomić innego sojusznikam, o tak ważnej kwestii jak tajny protokół do paktu Ribbentrop-Mołotow? A nie powiadomili, bo moglibyśmy w ostatniej chwili pójść po rozum do głowy.

Kompletnie nie wiem na co liczył Beck, ale odtrącenie Niemiec i przyjęcie ,,gwarancji" angielskich, to było wręcz dosłowne samobójstwo.
 

A rozważając ciagle takie gdybania apropo holokaustu zaraz dojdziemy do wniosku, że tak na prawdę to nasza wina


Nie ToJa, to nie jest nasza wina ale podzielę się z Tobą osobistą refleksją. Parę lat temu, mój kolega popełnił samobójstwo. Nie było w tym żadnej mojej winy, bo nie miałem z nim kontaktu przez dłuższy czas, miał po prostu swoje problemy. W ten dzień jednak, w którym się powiesił chciałem do niego zadwonić (po raz pierwszy od kilku lat). Odłożyłem ten telefon jednak na dzień następny i do dzisiaj winię się za to, ze do niego nie zadzwoniłem, bo może ten telefon coś by zmienił. Podobnie jest z holokaustem. To nie Polacy są mu winni ale być może (tak po ludzku)można było zrobić coś, co by mu zapobiegło, a przynajmniej ograniczyło (bo każda uratowana ofiara byłaby tego warta). Chyba zgodzisz się ze mną, że holokaust miał miejsce, a my nie podpisaliśmy sojuszu z Hitlerem. To jest fakt historyczny. No to tak na logikę - jeśli ten sojusz by zaistniał, to coś się w tej materii może (chociaż nie musi) zmienić. Biorąc pod uwagę sytuację Żydów w innych krajach satelickich Berlina, powinno być lepiej (kolejny fakt historyczny). Czy mamy pewność, że byłoby lepiej? Nie (kolejny fakt). Jeśli masz przed sobą dwoje drzwi: za drzwiami po (dajmy na to) lewej stronie zostaniesz na pewno zamordowana, za drzwiami po prawej być może (być może ale tych drzwi nikt jeszcze nie otworzył). Podejrzewam, że wejdziesz do tych po prawej. Dodam oczywiście, że nie ma tutaj opcji nie wejścia nigdzie. :-)
 

Natomiast co do kwestii żydowskiej. Fuhrer, mimo wszystko jednak jeśli plan eksterminacji Żydów istniał (a na pewno kwestia żydowska była dla nazistów paląca), to niestety Polska była w samym centrum tego szamba


No ale właśnie przynajmniej do 1940 r. taki plan nie istniał. No ale nawet jeśli zapadłaby w tej alternatywnej rzeczywistości, ponownie decyzja o mordowaniu Żydów, to jeszcze raz przypominam, że cała dynamika stosunków pomiędzy Niemcami a ich sojusznikami pokazuje, że w temacie Żydów można było powiedzieć ,,nie". Owszem, Żydów u nas było najwięcej ale też Polska byłaby dla Rzeszy najważniejszym partnerem i nasz głos byłby ważniejszy niż Węgier cz Bułgari. Niemcy nigdy nie poświęcili polityki dla Żydów. Przecież gdyby naprawdę chcieli, to wyciągnęliby tych Żydów z Bułgarii ale nie chcieli zaogniać stosunków nawet z tak małym i w sumie mało ważnym sojusznikiem. Gdyby chcieli, to nie wysłaliby duńskich Żydów spowrotem do Danii. Przecież oni tych Żydów mieli już w obozie! A co mogłaby im zrobić Dania, będąca pod ich okupacją? No ale było to dla nich politycznie niezręczne. Ba! Nawet Himmler proponował pod koniec wojny aliantom zachodnim sojusz przeciwko Sowietom, co miało oczywiście skutkować wstrzymaniem ,,antyżydowskich działań". To nie jest tak jak się niekiedy wydaje, że Niemcy poświęciłyby wszystko byle tylko wymordować Żydów. Tak naprawdę historia pokazuje, że niczego nie poświęcali. Mordowali tylko tam, gdzie mogli to robić bezkarnie i nikt im nie patrzył na ręce.
 

Podobnie nie lekceważyłbym również naprawdę istniejących nastrojów antyniemieckich w społeczeństwie. W Waffen SS istniały jednostki, choćby wielkości kompanii złożone z obywateli podbitych państw. Były pułki holenderskie, francuskie, norweskie i duńskie, były albańskie i bośniackie, ukraińskie, z republik bałtyckich, no po prostu wszystkich. Nawet jakaś próba powołania brytyjskiego korpusu była. Poza jednym wyjątkiem - polskich oddziałów nie stworzono nawet na poziomie plutonu.


No tak ale to już jest wina samego Hitlera. Po prostu po polskim ,,nie" kompletnie mu odwaliło i zaczął Polaków nienawidzieć. Chociaż też nie musiało się to skończyć takim terrorem, bo Hitler wahał się, czy jednak nie zostawić jakiejś polskiej państwowości. Przez pierwsze tygodnie, gdy rządził tam wermacht, było spokojnie (nawet organizowano polsko-niemieckie wieczorki taneczne). No ale skończyło się to Generalną Gubernią i rządami SS i gestapo. Po tym co wyprawiali tam Niemcy, to nie dziwię się, że nie było tam jakichś tłumów chętnych do współpracy. Chociaż była inicjatywa zorganizowania polskiej dywizji SS zaproponowana przez samego Himmlera, ale nie zgodził się na to Hitler. Stwierdził, że na Polaków nie można liczyć.

Gdyby niemiecka okupacja była łagodna, taka jak w czasie I wojny to sądzę, że niejedna polska dywizja by się pojawiła, tak jak w czasie I wojny polskie pułki kapitalnie spisywały się u boku Niemców na froncie wschodnim. Sam gen. Ludendorff był nimi zachwycony. Już nie mówiąc o sytuacji, że wogóle nie byłoby niemieckiej okupacji, tylko bylibyśmy po prostu sujusznikami.
 

jeszcze jedna kwestia, skoro już popuszczamy wodze fantazji - Kresy i tereny przyłączone, stanowiące ziemie dzisiejszej Ukrainy. Zdobycie to jedno, ale utrzymanie tych ziem, gdzie polska armia była wykrwawiona na Ost-froncie, gdzie cały ukraiński szowinizm zostałby skierowany na niszczenie polskości, powstałby ruch oporu


Ukraiński nacjonalizm istniał właściwie tylko na terenach, które i tak były w granicach II RP. Oczywiście w tym alternatywnym scenariuszu nie byłoby mowy o rzezi wołyńskiej, tak jak nie było tam rzezi dopóki istniała tam Polska. Natomiast na terenach zdobytych na Sowietach bylibyśmy witani kwiatami. Przecież po wielkim głodzie, terrorze, strachu jawilibyśmy się tam jako prawdziwi wyzwoliciele. Natomiast docelowo, coś rzeczywiście musielibyśmy z tymi terenami zrobić. Może jakaś federacja polsko-ukraińska albo ukraińskie państewko zależne od Polski. Temat na kolejną już mocno alternatywną dyskusję. :-)
 

Widzisz Fuhrer, różnimy się tym, że ja uważam że Hitler grał przyjaciela, a ty że chciał nim być. Wierzysz w jego dobre intencje, a ja nie. Mówisz mi że mam argumenty typu "bo mnie się tak wydaje" ale twoje są takie same


Po pierwsze uważam nieskromnie, że moje argumenty nie są w tym wypadku z gatunku ,,bo mnie się wydaje". Strzeliłem tu całe elaboraty pełne, jeśli już nie dowodów, to na pewno bardzo mocnych poszlak (chociażby brak w materiałach źródłowych jakichkolwiek informacji o antypolonizmie Hitlera, czy też gesty ale i konkretne działania na rzecz Polski), że tego przyjaciela jednak nie udawał. Jeśli Bartek masz takie dowody, czy chociażby poszlaki to się ze mną nimi podziel. Powiedziałem, że twoje argumety są w stylu ,,bo mnie się tak wydaje" nie dlatego żeby jakoś zdyskredytowć Twoje wypowiedzi, ale ja po prostu Twoje posty bardzo dokładnie czytam. No przecież nawet ta wypowiedź do której się teraz odnoszę to jest ,,ja uważam, że Hitler grał przyjaciela" oraz ,,nie wierzę w jego intencje". No cóż...może masz rację, ale wypadałoby to jakoś uzasadnić. No nie wiem, może, że Hitler coś powiedział, coś zrobił, a może pokazał jakąś mapę przyszłej Rzeszy, gdzie Polski nie ma. Oczywiście nikt z nas nie siedział w głowie Hitlera i może rzeczywiście była to tylko niezwykle wysublimowana gra Fuhrera, nawet przed jego własnymi współpracownikami. Może masz rację, ale tak samo musisz przyznać, że może ja mam rację. Nie można przecież tego całkowicie wykluczyć.

Ja już absrahuję od tego, że to nawet nie jest w tej dyskusji najważniejsze. Nawet jeśli Hitler nas nie lubiał ale miał interes aby proponować nam sojusz, to jeszcze lepiej. Jeśli w jego interesie było istnienie Polski, no to wolę sojusz z nim, niż z tymi, w których interesie była likwidacja naszego kraju.

Użytkownik Fuhrer edytował ten post 03 styczeń 2017 - 07:07

  • Przemosz, Gisic i Buziol lubią to

#142 LTS

LTS
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 03 styczeń 2017 - 08:12

Fuhrer ale nie zawsze trzeba się kierować rachunkiem zysków i strat, jest coś takiego jak moralnośc i postępowanie w zgodzie ze swoimi zasadami.

Tłumaczył juz to wcześniej Atest, że np. z pewnymi osobami nie wchodzi się w koalicję i koniec.

 

Jeśli dla Ciebie można wejść w koalicję z gościem, który ma na swoim sumieniu kilkadziesiąt milionów istnień ludzkich to chyba mamy inną moralność. Bo czy przed 2WŚ to był inny człowiek niz w jej trakcie? Ten sam, miał te same cele, które i tak by zrealizował, sam czy z innym sojusznikiem.

 

Z takim człowiekiem najlepiej nie mieć nic wspólnego.

 

a swoją drogą- skąd geneza twojego nicku?


  • Atest lubi to

#143 Guest_BGC64_*

Guest_BGC64_*
  • Anonimowi

Napisano 03 styczeń 2017 - 09:19

Kurwa,przecież dogadaliśmy się ze Stalinem,a to prawie jeden chuj



#144 KRIS_BEMA

KRIS_BEMA
  • Zarejestrowani użytkownicy
  • LokalizacjaPanewniki/Ligota

Napisano 03 styczeń 2017 - 11:57

Zwróćcie uwagę co się stało gdy Jugosławia w 1941 r. przyłączyła się do Paktu Trzech. U nas mogłoby być podobnie, lub skończyłoby się zamieszkami i może nawet wojną domową, którą sąsiedzi nasi na pewno by wykorzystali. Wtedy byłby gorszy bajzel i rozpad państwa niż nam się wydaje. Komuniści, żydzi, Niemcy, Ukraińcy, Ślązacy, Białorusini, Litwini. Każdy miałby jakieś pretensje i chciałby osiągnąć swoje cele.



#145 Fuhrer

Fuhrer
  • SK1964

Napisano 03 styczeń 2017 - 18:56

Fuhrer ale nie zawsze trzeba się kierować rachunkiem zysków i strat, jest coś takiego jak moralnośc i postępowanie w zgodzie ze swoimi zasadami.


LTS Ty chcesz naprawdę uprawiać politykę, nie kierując się rachunkiem zysków i strat? Przecież to jakiś kosmos. No to w imię moralności Szwajcaria powinna pewnie zaatakować III Rzeszę - nie ważne, ze nie mieliby szans, są neutralni ale przecież gdy cierpią niewinni, to trzeba im przyjść z pomocą, bo moralność tego wymaga. Ludziom mordowanym w obozach koncentracyjnych, stojących przez plutonami egzekucyjnymi, ludziom, na których oczach ginęli ich najbliżsi, też powinniśmy wtedy powiedzieć: ,,straty są nieważne, najważniejsza jest polityczna moralność i zasady". Dziwnym trafem ci, którzy mówili o honorze i moralności pierwsi uciekli do Rumunii, a ludzie, którzy zostali w kraju mieli za to płacić. Koniecznie mam Ci przypomnieć, jak wyglądała moralność w polityce w historii, od najgłębszgo Średniowiecza po czasy współczesne?

Od kiedy polityka prowadząca do katastrofy swojego państwa jest polityką moralną? Moralne jest skazanie na smierć milionów swoich obywateli i to jeszcze, gdy ja siedzę sobie bezpiecznie w Rumunii, czy Londynie?
 

Tłumaczył juz to wcześniej Atest, że np. z pewnymi osobami nie wchodzi się w koalicję i koniec.


Dziwnym trafem dogadywali się z nim Anglicy i Francuzi i przy jednym stole dokonali tam rozbioru Czechosłowacji. Kto był sojusznikiem Stalina jak nie Anglicy i Amerykanie. Stalina, który miał ne rękach krew milionów niewinnych ludzi.

LTS, może się mylę, ale przewija się przez Twoje wypowiedzi (jak i Atesta) taka zawaolowana sugestia (być może nawet podświadoma), że jednak Hitler, to nie to samo co Stalin. Może być to związane z tym, że przez lata o zbrodniach Stalina mówiło się rzadko i niechętnie, a o zbrodniach Hitlera często i dużo. Nawet w mediach temat np. holokaustu był już prześwietlony na wszystkie możliwe sposoby (i słusznie)i na świecie niewiele jest osób, które o nim nie słyszało, a za to prawie nikt nie słyszał o np. Wielkim Głodzie. Dodatkowo dochodzą zdjęcia ,,wielkiej trójki", gdzie przyjaźnie uśmiechający się Stalin został niejako ,,uczłowieczony" przez siedzących obok Churcilla i Rosvelta. No bo skoro oni z nim siedzieli, tzn, że nie był taki zły.

Chciałem tylko zauważyć, że to jest tylko i wyłącznie brutalna polityka. Dlaczego Anglicy wystąpili przeciwko Hitlerowi? Bo był zły i mordował ludzi? Bądźmi poważni! Celem angielskiej polityki od wieków, było występowanie przeciwko temu państwu na kontynencie, która w danej chwili było najsilniejsze i które mogło spróbować narzucić Europie swoją hegemonię. Najsilniejsze były wtedy Niemcy - posiadały wtedy silną armię i były najpotężniejszą gospodarką w Europie i drugą na świecie. W tym czasie Sowiety pomimo werbalnych chęci eksportu światowej rewolucji, były pogrążone w wewnętrznym chaosie, wstrząsane kolejnymi falami ślepego terroru. Churchill nienawidził Sowietów, ale stanowiły one wtedy mniejsze zagrożenie dla intersów brytyjskich niż mocniejszy Hitler. Myślisz, że gdyby było odwrotnie, że to Sowieci byliby mocniejsi, to Anglicy nie sprzymierzyliby się z Hiltlerem? Wtedy Hitler byłby w ,,wielkiej trójce" i uśmiechał się u boku przywódców zachodnich do zdjęć. Myślisz, że holokaust by to uniemożliwił? Wolne żarty! Przecież Anglicy i Amerykanie posiadali raporty na temat eksterminacji Żydów (np. misja Karskiego). Czy spadła chociaż jedna bomba na tory prowadzące do Oświęcimia? Czy gdy Himmler proponował im zaniechanie mordowania Żydów w zamian za zakończenie wojny, w imię humanitaryzmu zgodzili się na to?

Tak jak siedzieli ze Stalinem, który miał krew milionów na rękach, tak i siedzieliby z Hitlerem. Pewnie zresztą Hitler wstrzymałby wtedy egzekucje, by ich nie drażnić. Żydzi nigdy nie byli dla niego ważniejsi od bierzącej polityki.
 

Jeśli dla Ciebie można wejść w koalicję z gościem, który ma na swoim sumieniu kilkadziesiąt milionów istnień ludzkich to chyba mamy inną moralność.


No to leżący teraz na Wawelu gen. Sikorski też miał inną od Ciebie moralność, bo podpisywał w 1941r. w Moskwie układ sojuszniczy ze Stalinem, który wręcz dosłownie miał jeszcze na rękach dymiącą krew pomordowanych Polaków.

Użytkownik Fuhrer edytował ten post 04 styczeń 2017 - 00:32

  • Buziol lubi to

#146 Atest

Atest
  • SK1964
  • LokalizacjaEKSTRAKLASA ALBO ŚMIERĆ

Napisano 03 styczeń 2017 - 19:40

Proszę Cię Fuhrer nie rób ze mnie i LTS niedouczonych baranow ,którzy na historii stali w kącie.Uwierz,ze mamy wiedzę na temat
czasów "Wielkiego Głodu " i zbrodni Stalina.To jednak nie oznacza,ze weszlibysmy w sojusz z innym zbrodniarzem.
  • LTS lubi to

#147 Fjodor1964

Fjodor1964
  • SK1964
  • LokalizacjaImielin

Napisano 03 styczeń 2017 - 20:16

Nie odważę się wypowiedzieć na temat, czy sojusz z Hilterem byłby dla Polski korzystniejszy, czy nie, ale na pewno zgodzę się, że to był wybór między dwoma niemoralnymi rozwiązaniami (inaczej: rezygnacja z jednego niemoralnego rozwiązania pchnęła nas ku drugiemu równie niemoralnemu) i pewnie należało się kierować minimalizacją strat dla naszego narodu, a także innych nacji mieszkających na naszym terytorium, w tym Żydów.

 

Wyobraźmy sobie sytuację: masz rodzinę i dzieci na utrzymaniu, ktoś Ci celuje z kałacha do głowy, dając do wyboru wydymanie panienki z AIDS i drugiej z syfilisem. Podejrzewam, że ze większość forum ze względu na dzieciaki nie da się zastrzelić i przeleci tę z syfem. W przypadku omawianego tematu, pytanie trudne do odpowiedzi, czy ta druga miała tylko syfa, czy jednak również HIV.


Użytkownik Fjodor1964 edytował ten post 03 styczeń 2017 - 20:21

  • Fuhrer lubi to

#babieslivesmatter
#unbornlivesmatter


#148 ToJa

ToJa
  • Zarejestrowani użytkownicy

Napisano 03 styczeń 2017 - 20:26

Nie ToJa, to nie jest nasza wina ale podzielę się z Tobą osobistą refleksją. Parę lat temu, mój kolega popełnił samobójstwo. Nie było w tym żadnej mojej winy, bo nie miałem z nim kontaktu przez dłuższy czas, miał po prostu swoje problemy. W ten dzień jednak, w którym się powiesił chciałem do niego zadwonić (po raz pierwszy od kilku lat). Odłożyłem ten telefon jednak na dzień następny i do dzisiaj winię się za to, ze do niego nie zadzwoniłem, bo może ten telefon coś by zmienił. Podobnie jest z holokaustem. To nie Polacy są mu winni ale być może (tak po ludzku)można było zrobić coś, co by mu zapobiegło, a przynajmniej ograniczyło (bo każda uratowana ofiara byłaby tego warta). Chyba zgodzisz się ze mną, że holokaust miał miejsce, a my nie podpisaliśmy sojuszu z Hitlerem. To jest fakt historyczny. No to tak na logikę - jeśli ten sojusz by zaistniał, to coś się w tej materii może (chociaż nie musi) zmienić. Biorąc pod uwagę sytuację Żydów w innych krajach satelickich Berlina, powinno być lepiej (kolejny fakt historyczny). Czy mamy pewność, że byłoby lepiej? Nie (kolejny fakt). Jeśli masz przed sobą dwoje drzwi: za drzwiami po (dajmy na to) lewej stronie zostaniesz na pewno zamordowana, za drzwiami po prawej być może (być może ale tych drzwi nikt jeszcze nie otworzył). Podejrzewam, że wejdziesz do tych po prawej. Dodam oczywiście, że nie ma tutaj opcji nie wejścia nigdzie. :-)
 

Ale Fuhrer sam kilka razy podkreślałeś, że w momencie wybuchu wojny nie było planów eksterminacyjnych na taką skalę, więc jakim cudem mogliśmy próbować zapobiec czemuś czego jeszcze nie było. Mimo dokumentów, wypowiedzi czy całej Twojej ogromnej wiedzy to nadal tylko gdybanie.

Poza tym jeśli Hitler faktycznie tak nas kochał, a jednak zafundował nam takie piekło na ziemi, to świadczy że facet na prawdę miał nierówno pod kopułką, bo zachował się jak obrażona baba, którą rzucił facet a ona w zamian porysowała mu auto. 

Tak na prawdę od samego początku mamy kiepskie położenie geograficzne i co nie zrobiliśmy/zrobimy to wdepniemy w kupę. 


Ja to w sumie dobra dziewczyna jestem. 
Tylko ludzie czasem mnie wkur*iają...


#149 Simao

Simao
  • SK1964
  • LokalizacjaWolverhampton

Napisano 03 styczeń 2017 - 21:34

Poza tym jeśli Hitler faktycznie tak nas kochał, a jednak zafundował nam takie piekło na ziemi, to świadczy że facet na prawdę miał nierówno pod kopułką, bo zachował się jak obrażona baba, którą rzucił facet a ona w zamian porysowała mu auto.

Hitler miał swój plan. Najprawdopodobniej chciał go wykonać z nami/przy naszej pomocy/naszymi rękami itp.
Jako, że się na to nie zdecydowaliśmy i 'dogadaliśmy' się z jego przeciwnikami to postanowił wykonać swój plan nie zważając na nas. Masz władze, siłe, możliwości, ambicje proponujesz współpracę słabszemu i się wypina. Co robisz? Równasz go z ziemią by pokazać jako przykład. I to właśnie zrobił AH.
Czy byłoby lepiej stanąć po stronienie silniejszego i 'martwić się pozniej'? Wg mnie tak, tylko jak by nas historia oceniła?
Tylko, że powoli pomimo stania po drugiej stronie barykady stawiani jesteśmy jako oprawcy, mordercy itd. Ale to osobny temat - temat braku pieniędzy/siły by pokazywać na świecie to co zrobiliśmy dla Europy i m.in. Żydów w czasie IIWŚ.
  • Fuhrer lubi to
Un Club authentique a l'image de la Haute Silesie
Un Club different
Emblematique
Au coeur d'une region tres mediatisee

#150 Bartek84

Bartek84
  • SK1964

Napisano 03 styczeń 2017 - 21:42

Oczywiście nikt z nas nie siedział w głowie Hitlera i może rzeczywiście była to tylko niezwykle wysublimowana gra Fuhrera, nawet przed jego własnymi współpracownikami. Może masz rację, ale tak samo musisz przyznać, że może ja mam rację. Nie można przecież tego całkowicie wykluczyć.

 

Zgadzam się.


Bóg, Honor, Ojczyzna.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych