Śląsk - Widzew 3:1
Wreszcie Śląsk zagrał tak jak ostatnio przyzwyczaił w Lidze Europy, czyli z iskrą, choć długo zdarzały się przestoje, prawdopodobnie wynikające z wyczerpującego meczu z Sevillą. Stevanović zaczyna grać tak jak się od niego wymaga, stąd też nieprzypadkowe powołanie do szerokiej kadry Słowenii. Poza tym to co zawsze, kluczowe podania Soboty, gole Paixao i Mili. Widzew natomiast preferuje radosny futbol w obronie - 5 meczy, 13 straconych goli. Jeśli się utrzymają to prawdopodobnie dzięki Eudardsovi Viśniakovsowi, 4 mecze - 5 goli. Typowy lis (a może i król?) pola karnego.
Wisła - Lech 2:0
Być może jeszcze za wcześnie na takie stwierdzenia, ale Wisła zaczyna przypominać tą z najlepszych okresów poprzedniej dekady. Typowa krakowska piłka - dominacja w środku pola, wiele zagrań do wychodzących skrzydłowych albo Brożka, podwojenie krycia. Wisła gra tak jak kiedyś Wisła za Kasperczaka, ale też jak u początkowego okresu drużyn Smudy, taki dawny Lech, jeszcze z Rengifo w składzie. Osobna sprawa to gra Lecha, który chce przebić cyrk urządzony w dwumeczu z Żalgirisem Wilno. Co by tu już dużo nie mówić - na Rumaku daleko nie zajadą.